Wpis z mikrobloga

W pewnym barze/restauracji z tradycjami,
W pewnej dzielnicy,
W pewnym mięście,
--
Przy stoliku przykrytym białym szydełkowanym obrusem siedzi dwóch Panów.

Jeden niepozorny w sweterku.

Drugi zaś... Jakieś 120kg żywej wag, spodnie garniturowe w czarne w białe cienkie paski, koszula biała a na niej oczywiście gruba czarna kurtka typu "skóra". Całość wieńczy wielka łysa głowa osadzona na pofałdowanym karku.

Postawny osobnik zamawia delikatnie... latte.
Dostaje latte - ładne oddzielone pasy kawy, mleka, pianki w wysokiej szklance. Bierze w "wielkopalczastą" dłoń długą łyżeczkę. Słodzi z gracją kawę i zaczyna koncert....

dzyń!
dzyń dzyń!
dzyń dzyń dzyń!
I dalej i dalej
dzyń!

Koncert kończy się oblizaniem łychy. Tak, tak, po takim koncercie to łyżeczka dorosła do miana łychy!
--
Jaki wniosek?
Wiosna idzie! : )
Pozdrawiam i udanego weekendu Wam :)
P.

#horzelaopowiada #spoleczenstwo