Wpis z mikrobloga

@RocketQueen tylko tam nie jest brzeg i od razu rzeka gleboka, tylko jeszcze płyty betonowe więc jak miala od razu odplynac z tego co on mowi to musiala dość daleko wbiec tam (nie wiem czy to realne)
@Racer1988: mi jest bliżej do tego, że to był jednak wypadek a on nie pomógł; jestem w stanie zrozumieć jego bierność na brzegu bo a) sam był pijany; b) może nie czuł się dobrym pływakiem; c) ratowanie pijanej i bezwładnej osoby zwyczajnie rodzi ryzyko, że samemu się utopi. Ja raz byłam w takiej sytuacji - ludzie krzyczeli do mnie i kolegi, gdy spacerowaliśmy nad stawem, że po naszej stronie pijany facet
@sloncek: Ludzie różnie reagują w sytuacjach stresowych, zwłaszcza pod wpływem alkoholu/innych substancji odurzających, stąd dla mnie to nie takie dziwne, że nie krzyczał i nie szukał pomocy. Co nie znaczy, że ty byś nie postąpił inaczej - ile ludzi, tyle reakcji.
@chudemleko: tylko to ponoć była dla niego ważna osoba; ja nawet dość trzepnięta odzyskuję pełnię władz umysłowych jeśli wyczuwam zagrożenie albo gdy komuś dzieje się krzywda, zwłaszcza bliskiemu, bo tu działa też adrenalina; ale zgadzam się, ludzie są bardzo różni i mógł rzeczywiście jakoś się zablokować