Wpis z mikrobloga

#pasta #tworczoscwlasna #heheszki #pdk #coolstory #wtf

Opowiem wam historię opartą na faktach, jest to opowiadanie z morałem więc słuchać #!$%@? uważnie wy małe czytające to debile

Budzę się, jestem w wielkim metalowym miejscu, widzę kupę ludzi będących wokół mnie, myślę o #!$%@?, co się
dzieje. Na ścianach tego miejsca widzę jakieś dziury i 2 większe, jedną dziurą wpada tam kolejna osoba za
kolejną, Drugą zaś ktoś wypada z tego miejsca, tylko taki #!$%@? brzydki, jak by to był jakiś przetrawiony
obiad. przez mniejsze dziury dostrzegam jakieś kształty, podobne do skrzydeł, po chwili słysze ryk, jak
jakiegoś wściekłego zwierzęcia. I już #!$%@? wiem, zacząłem krzyczeć że jestem razem z tymi ludźmi w wielkim
ptaku. Myślę sobie, pewnie rząd trzymał go w ukryciu i karmi jakimiś nieudacznikami jak ja. słyszę cichnący
ryk i widzę jak ktoś ubrany na czarno idzie w moją stronę i #!$%@? jakąś rzeczą krzycząc na mnie.
Pomyślałem że trzeba uciekać, złapałem coś co miałem obok i zacząłem biec na czarną postac z chęcią wybicia
jej zębów i przebiciu się spowrotem do gardła tego wielkiego metalowego potwora. Nagle jakieś dwa robale
przyczepiają się do mojego ciała przez skórę i tracę przytomność po usłyszeniu BZZZZZZZ...

Budzę się w białym pustym pokoju, wstaję z mocnym bólem głowy i klatki piersiowej, mam tam ślady po paralizatorze, wyglądam pzez okno w którym są kraty. Drzwiami bez wewnętrznej klamki wchodzi człowiek w białym fartuchu, zgaduję że to psychiatra. Okazało się ze miałem rację, przedstawia się jako doktor i wita mnie w szpitalu psychiatrycznym o zaostrzonym rygorze, panika w #!$%@?. Pytam się go grzecznie CO SIĘ TU #!$%@? DZIEJE ?... Uśmiecha się i prosi żebym usiadł, w pokoju beż #!$%@? żadnego krzesła czy łóżka, tylko z poduszkami na ścianach i podłodze (Debil XXD). wyprowadza mnie z pokoju i siadamy na korytarzu, wokół pełno pacjentów tego psychiatryka. Lekarz pyta się czy cokolwiek pamiętam z wczoraj, mówię że nie. Zadaje kolejne pytanie, czy coś brałem. No cóż jak i tak mam #!$%@? to mu się przyznałem że tak, że zabalowałem dzień przed wyjadem do Londynu... No i troszkę przesadziłem... Lekarz chyba uwierzył i zaczyna opowiadać mi co odwaliłem. Był pan wczoraj w samolocie do Londynu, wpadł pan w panikę. Najpierw zaczął pan krzyczeć że wszystkich obecnych tam pożarł wielki potwór, później zwyzywał Pan Osobę chorą na raka skóry. po tym jak wyprowadzono stamtąd to osobę, do samolotu przyszła ochrona. Rzucił się pan na ochroniarza z tacką na przekąski. Dwójka ochroniarzy poraziła pana paralizatorami (To wyjaśnia ślady na klatce piersiowej), a później przywieziono pana do nas... Dalszą część historii wyjawię jak będą chętni (Czyli nigdy małe #!$%@?)

Morałem tego jest to żeby nie mieszać ze sobą używek, bo nigdy nie wiadomo co wasz mózg postanowi odwalić :)
  • 3