Wpis z mikrobloga

@krabsik: #truestory: idę sobie kiedyś przez małomiasteczkowy bazar, główna aleja, ludzi sporo, ale idzie się normalnie. Nagle okazuje się, że należy się rozstępować, jako to morze mojżeszowe, na ściany okolicznych straganów niemalże wdrapywać bo przez cały ten tłum samochód jedzie. Ale tak jakoś dziwnie, co i rusz przystaje, chechła rozrusznikiem i tak właściwie więcej stoi, jak jedzie. Kiedy mnie minął, zwróciło mą uwagę, że z tyłu samochodu coś dziwnie syczy.
W Polsce to jest jakaś pieprzona tragedia z tymi drzwiami. Bez kitu. Mój samochód ma wgniecenie i samochód mojego taty. A samochód mojego wuja to ma taki ślad jakby ktoś otworzył drzwi i ruszył z piskiem opon rysując połowę drzwi.


@duckar: u nas to właśnie nie jest tak źle. Pojedź sobie do Włoch, Francji czy Hiszpanii, szoku doznasz. ;)

Pamiętam jak w Bergamo nocą sobie wracałem. Na parking podjechał jakiś mały