Wpis z mikrobloga

Oglądając ten fragment Dnia Świra zdałem sobie sprawę z pewnego geniuszu, jaki tkwi w tym filmie. Jakimś magicznym sposobem łączy w sobie dwa uznawane już od starożytności gatunki dramatu.

Kiedyś, kiedy byłem młodszy i głupszy, oglądając ten film widziałem w nim komedię i bawiłem się przy nim fantastycznie. Wiele sytuacji i tekstów wywoływało wybuchy śmiechu. Stał się jednym z moich ulubionych filmów.

A do ulubionych filmów lubię wracać.

Lecz za każdym razem, gdy do niego wracałem, coś się zmieniało. Coraz mniej scen zaczęło mnie bawić, a w miejsce śmiechu pojawiała się refleksja nad życiem i świadomość, że sceny te, choć przerysowane, w prawdziwym życiu wcale takie śmieszne nie są.

Dzisiaj już ten film nie jest dla mnie komedią, lecz tragedią. I nie wiem, czy w tym czasie zmienił się mój odbiór filmu, czy odbiór rzeczywistości...
#film
Pieczarka - Oglądając ten fragment Dnia Świra zdałem sobie sprawę z pewnego geniuszu,...
  • 4
@Dzikityp: No tak, ale zacząłem ten film oglądać za czasów gimbazy, więc raczej ciężko było mi się utożsamiać z Miauczkiem i bardziej zwracałem uwagę na komediowe aspekty. Z czasem człowiek dorósł, przestał zwracać uwagę na usiane przekleństwami teksty (które swoją drogą do dzisiaj uchodzą za kultowe), a zaczął dostrzegać prawdziwość przedstawianych scen oraz ich dotkliwość w życiu codziennym.