Wpis z mikrobloga

Uwielbiam wspominać moje sny. Naprawdę mocno mnie zadziwia, ile ja ich pamiętam i to od wczesnego dzieciństwa! Jak byłem mały to każdej nocy śniłem ich chyba dziesiątki (a może teraz tak to postrzegam z perspektywy czasu). Niemniej miałem ich naprawdę sporo. Nie mogę pojąć, że całe mnóstwo z nich wciąż widzę w swojej głowie oczyma wyobraźni. Oczywiście nie zawsze całe i nie wszystkie naraz, ale jednak. Odtwarzam niektóre kilkuminutowe sceny (w zasadzie one same się odtwarzają) – te rozbudowane obszary-lokacje, postacie, wydarzenia, motywy. Czasami patrzę po prostu na jakieś pojedyncze nieruchome obrazy, które mocniej wryły mi się w pamięć i o ile niektóre są zamglone, to inne są tak wyraźne i szczegółowe, że nie mam pojęcia jak mogę je pamiętać po tylu latach. Ze snami mam taki problem, że nie zawsze potrafię je opisać, przelać na papier i nie mówię tu tylko o tych surrealistycznych, ale także o tych całkiem zwyczajnych. Natomiast zamykam oczy, widzę dany sen i ON JEST. Wtedy rozumiem go. Jak mam go opisać to muszę opisywać dlaczego, z jakiej przyczyny, w jakim celu, są jakieś przypuszczenia, ale jak po prostu patrzę to „nie zanieczyszczam go” :)

#sny
  • 1
  • Odpowiedz
@Mimick: Najlepiej pamięta się chyba te sny, z którymi wiązały się jakieś silne emocje, np. strach. Przynajmniej ja tak mam. Ale pamiętam tylko mniej więcej co się w nich działo, bez przywoływania konkretnych obrazów, więc tego zazdroszczę :)
  • Odpowiedz