Wpis z mikrobloga

#przemysleniazdupy #niewiemjaktootagowac
Zdarzają mi się takie poranki jak dziś, niechcący zupełnie zdezorganizowane. Brakło przed wyjściem czasu na śniadanie - z pomocą przychodzą obwarzanki. A te kupuję prawie zawsze w jednym miejscu - u pani obwarzankowej przy moim przystanku. Ona pamięta, że dla mnie będzie z serkiem i mało wypieczony, że staram się odkładać dla niej te 1,70 w małych monetach, poratuje uśmiechem i miłym słowem w dżdżysty poranek, pomacha na drogę i życzy powodzenia na egzaminie.
Stają koło jej wagonika jak na pit-stopie zabiegane panie w szpilkach, panowie z teczkami, dzieci zgięte wpół pod ciężarem plecaków. Chwycą swoje pyszne kółeczko w małej, foliowej siateczce i biegną dalej, mimo że zimno a krakowskie powietrze juz stopniowo przybiera swój zimowy aromat. Śmierdzi, no.
Spędzą swój dzień w biurze, w szkole, w aucie i w tramwaju, na uczelni i na szpitalnych korytarzach. Jesteśmy wszyscy tak różni, mamy krótkie włosy i długie, blond, czarne i niebieskie, torby w tysiącu kształtów, płaszcze, kurtki, jesteśmy uczniami, studentami, lekarzami, sekretarkami, mechanikami, rodzicami. A łączy nas przeszklony wózek z pieczywem, w którym kazdy upatrzy coś dla siebie i pogodny uśmiech pani obwarzankowej.
Do zobaczenia jutro w tym samym miejscu :)
  • 1
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach