Wpis z mikrobloga

@Turqi: Oj, jeszcze jak, rozsadził mnie na kawałki i pokazał jak oryginalnym, świeżym i cholernie solidnym gatunkiem jest ciągle musical, jak wiele rzeczy może mnie jeszcze w tej dziedzinie zaskoczyć. A myślałem że po rewelacyjnym Book of Mormon takiego uczucia nie doznam, ale jednak Hamilton jest kilkanaście poziomów wyżej jeśli chodzi o dopracowanie.
@Joz: powiem szczerze że kiedy próbowałam zrozumieć jaki jest Hamilton przy strzępkach zdjęć i gifów na tumblrze to wychodził mi strasznie kiczowaty obraz (dodajmy do tego że nie jestem fanem rapu) , ale teraz jestem coraz bardziej przekonana i podekscytowana ( )
@Turqi: Bo takie są pierwsze odczucia chyba każdego, też byłem bardzo sceptyczny - z tego względu tak ciężko mi przekonać ludzi do tego dzieła. Początkowo myślałem że to zwyczajny awardbait, który jako chwyt ma rap i historię, że niby takie hip i square dostosowane do młodzieży hehe, ale po pierwszych 10 minutach wiedziałem że słucham czegoś nadzwyczajnego. Zmyślność całego przedsięwzięcia, genialność tekstów z fantastycznym flowem, rytmiczność i sposób opowiedzenia historii (no
@Turqi: Wspomniana przede mnie wcześniej Hedwiga w iteracji z Neilem Patrickiem Harrisem była świetna, w podobnym klimacie Kinky Boots, z muzyką Cyndi Lauper. Bardzo sobie cenię również Króla Lwa, głównie za wkład włożony w produkcję (słyszałem że inne musicalowe adaptacje bajek Disneya też są warte zobaczenia, jak Aladyn lub Tarzan, ale osobiście jeszcze się nie zabrałem za nie).

W moim sercu jest też specjalne miejsce dla Nine, nawet dla