Wpis z mikrobloga

Dragi + duchy = duchy + seks

Jestem niewierzący, w żadną z odnóg parapsychologii również nigdy nie wchodziłem, aż do tego tygodnia.

Historia zaczyna się od jedzenia narkotyów - stymulantów w zeszłą środę. Zażywałem je aż do poniedziałku kiedy to pojawiła się psychoza - mogłem poruszać ścianami dzięki sile wzroku, tworzyć przedmioty, przesuwać cienie itp. Zobaczyłem kobietę leżącą na plecach, na stole, z odsłoniętymi piersiami, kiedy chodziłem po mieszkaniu miałem również wrażenie, że jakieś dwie cieniste postacie podążają za moimi plecami, ale nie przejąłem się tym widokiem, bazując na moich wcześniejszych doświadczeniach i świadomości, że to tylko halucynacja

Zobrazowała mi się pewna postać, robiłem sobie z niej, jak i z siebie samego żarty, przez mówienie do niej i oczekiwanie odpowiedzi. Jakoś w mój monolog wtrąciła się cienista postać mówiąc, że możemy w dniu następnym zrobić sobie noc z duchami. Stwierdziłem, że to świetny pomysł, żeby wpadała i zabrały koleżanki.

Następnego dnia, we wtorek oczekiwałem, że moja podświadomość i kolejny dzień zabaw z używkami wygeneruje zapowiedzianą noc. Koło godz. 16 pojawiły się trzy postacie, jedna z nich usiadła koło mnie. Oczywiście byłem przeświadczony, że to halucynacje, więc postanowiłem porozmawiać z moją wizją. Położyłem dwa papierki na łóżku, powiedziałem, że lewy będzie oznaczać tak a prawy nie, spytałem czy rozumie język polski - uzyskałem odpowiedź twierdzącą. Potem zadałem jeszcze parę pytań, jak czy miała wybór pomiędzy staniem się duchem a czymś innym (odpowiedź: nie), czy istnieje niebo i piekło (nie), czy dobrze jest być duchem (bardzo mocno naciśnięty papierek oznaczający nie), wielu nie pamiętam, za to utkwiło mi w pamięci powstrzymanie się od udzielenie odpowiedzi na pytania takie jak czy są tu by nie nastraszyć, czy chcą zrobić mi coś złego itp. Te negatywne nastawienie zapewne miało odzwierciedlenie w późniejszych poczynaniach.

Zniechęcony brakiem tematów do rozmów udałem się do sklepu w celu zakupu piwa. Gdy po 15 minutach wróciłem do mieszkania i usiadłem przed komputer, zobaczyłem że ktoś nim zdalnie steruje, wyskakiwały coraz to nowe okna itd. W przypływie złudnego rozsądku stwierdziłem, że nie będę się tak z nimi bawić, jeśli mają mi robić takie numery. Wziąłem telefon żeby zadzwonić na policję. Okazało się że jest zablokowany u operatora.

Postanowiłem zabrać laptopa i telefon aby oddać go na przechowanie do sąsiada, w międzyczasie zamknąłem nowe znajome od zewnątrz i poprosiłem sąsiada o użyczenie telefonu.
Przez godzinę siłowałem się trzymając w jednej ręce klucz (okazało się, że znalazły zapasowy i chciały go przekręcić) a w drugiej odpędzając koleżanki idące z obu stron korytarza na pomoc i przechodzące przez szczelinę pod drzwiami a do tego depcząc pojawiające się małe zielone żabki.

Gdy w końcu przyjechała policja, to oczywiście napór na klucz ustąpił, po otworzeniu drzwi poczułem chłód i weszliśmy do pustego mieszkania. Panowie wezwali karetkę, którą pojechałem na rozmowę do psychiatry.

W drodze powrotnej walczyłem z myślami, faktami i wyobrażeniami. Przez korytarz przechodził właściciel mieszkania, spytałem go wtedy czy widzi jak ktoś obraca klucz z zewnątrz, chciałem wiedzieć czy nie mam paranoi, odpowiedział twierdząco.
Spytałem przechodzącego mieszkańca czy też widzi żabę na korytarzu - podobnie.
Telefon finalnie nie okazał się zablokowany ale miał wyjętą kartę.
Wirus był faktem, do tego był dość zaawansowany

Wszystko sobie wytłumaczyłem racjonalnie: żaba mogła się zdarzyć na korytarzu, ataki na komputery się zdarzają itd.

Uświadomiłem sobie jeszcze jedną rzecz: w obecnym domu mieszkam od października zeszłego roku i szczerze mówiąc to te cieniste postacie wydawało mi się, że widziałem wcześniej, ale jak racjonalny człowiek mógł takie myśli do siebie dopuszczać?
Odnośnie widzenia martwej kobiety - przypomniałem sobie, że dwa miesiące wcześniej miałem sen. Sen który był dokładnym opisem zdarzeń z tamtej psychozy, szczególnie utkwiła mi w pamięci martwa dziewczyna, do tego stopnia że pierwszy raz w życiu postanowiłem jakiś sen zapisać.

Była to noc z wtorku na środę, kiedy to zacząłem odczuwać powiewy chłodu i zarysy postaci.

W środę tłumaczyłem sobie, że ciągle jestem pod wpływem i mam zwidy. Gdy położyłem się spać moje ciało ogarnął duży chłód, nie powiem, zacząłem się bać.

W czwartek powyższe objawy zaczęło przybierać na sile, ponad to podczas przeglądania telefonu coś zmieniało moje wybory, słyszałem trzaski kartki leżącej tuż koło mnie, z niepokojem wyczekiwałem nocy.
Koło godziny 18 zauważyłem że wentylator się kręci, mimo że nie jest podłączony do prądu, aż do godziny 2 w nocy czułem uderzenia chłodu.

Po drugiej coś zaczęło uderzać w wystającą z biurka kartkę dając przy tym charakterystyczny, niemożliwy do pomylenia dźwięk. Wtedy już wiedziałem, że coś jest na rzeczy ale ignorowałem te sygnały.
O godzinie trzeciej zgasł prąd. Wziąłem latarkę, 5 min później powrócił, wiedziałem, że teraz zacznie się znana z filmów sekwencja, więc postanowiłem położyć się spać.

W pięć minut po ułożeniu w łóżku coś zaczęło robić mi masaż pleców. W myślach ignorowałem to, intencją była chęć nie dania po sobie poznać strachu.
15 minut później coś ważącego ok 40 kilogramów usiadło mi na nogach. Wtedy to już byłem całkowicie przekonany, leżałem dalej, bo co miałem zrobić, wybiec na korytarz i powtórzyć akcję sprzed paru dni informując wszem i wobec, że w moim mieszkaniu jest duch?

Aż do godziny 6 duch masował mnie i ocierał się o mnie, było to doświadczenie tak realistyczne, że np. czułem czy dotyka mnie zewnętrzną czy wewnętrzną stroną dłoni, chyba na chwilę dołączył do niego drugi. Gdy odpuściłem był jeszcze bardziej natarczywy, aż do godz. 8. Teraz gdy o tym piszę (11) lata sobie dookoła mnie i jest względnie spokojny, strachu w sobie nie mam, bo wiem czego można się po nim, a raczej niej, sądząc po nocnych doświadczeniach spodziewać.

Przygoda nie powiem - była ciekawa i przyjemna, wiem natomiast że postać jest nienasycona i to ja prezentuję postawę bierną w tym związku a oddawanie się nie jest najlepszym wyjściem.
Co ciekawe był u mnie wczoraj syn właściciela mieszkania, cały spocony i roztrzęsiony...

Zastanawiam się jakie kroki podjąć, z jednej strony niedługo będę opuszczał to mieszkanie, pytanie czy postać ta nie powędruje za mną? Czy jestem w stanie jej jakoś pomóc? Czy macie jakieś rady jak ją uspokajać, wskazówki czym jej nie denerwować? Czy wzywać egzorcystę? Na prawdę nie wiem co mam zrobić.


No i nie mogę doczekać się co wydarzy się tej nocy.

#truestory #duchy #narkotykizawszespoko
  • 7
@kamilry123: zaprosiłem kumpla na piwo, tak się stało że zachlaliśmy i kimał u mnie...mimo ze spalem na podłodze to wyspalem sie pierwszy raz od tygodnia, bez ekscesow, ziom mowil ze niczego nie doswiadczyl, ale widzac jego mine jak wychodzil mialem watpliwosci