Wpis z mikrobloga

#randomanimeshit #senrankagura #leo autor- #yaegashinan
#meisterpisze: @zeligauskas @wykopowy_on @MlodyDziadzioSpamer @joookub @MrEid @bzykacz @xoracy @Arratay

Zacznijmy od pewnej historyjki

Początek grudnia... Pojawiają się pierwsze reklamy zabawek dla dzieci, ale nie takich zwykłych. Tym razem najbardziej rzuciła ci się w oko reklama zdalnie sterowanego samochodu. Twój dzieciak ma tak samo, wybrał właśnie ten samochód jako prezent na święta. Tydzień później zgodnie z zaleceniem reklamy zjawiasz się w sklepie pewnej sieci zabawkowej. Ale co to? Samochodów nie ma, a co więcej dowiadujesz się od sprzedawcy, że mieli zaledwie kilkanaście sztuk na sprzedaż. Wkurzony nie kupujesz brakującego produktu, ale jednak dać coś w prezencie musisz. Po chwili znajdujesz zamiennik. Płacisz za niego. Wychodzisz może nie szczęśliwy, ale zadowolony ze sklepu z myślą, że nie kupisz niczego tak drogiego przez najbliższe parę miesięcy. Twój syn cieszy się z otrzymanego prezentu, a ty czujesz się spełniony widząc jego uśmiech.
Dwa miesiące później... Skończył się styczeń, zaczyna się luty. Przechodząc obok sklepów dostrzegasz obiekt, którego nie znalazłeś wcześniej. To on. Zdalnie sterowany samochód, który obiecałeś kupić wcześniej. Bijąc się z myślami decydujesz się na zakup pojazdu, bo przecież właśnie to obiecałeś.

Teraz zobacz na to z innej strony. To nie był przypadek. To wszystko była starannie zaplanowana akcja jak wydobyć od ciebie pieniądze po dokonanym niedawno większym zakupie.
Najpierw była reklama, później brak towaru na półkach, ale zamiennik(w podobnej cenie) się jednak znalazł. To było zaplanowane od początku. Normalnie nie kupiłbyś już niczego pewnie aż do Wielkanocy, ale w lutym mogłeś spełnić daną wcześniej obietnicę i to właśnie zrobiłeś z poczucia własnego obowiązku. Co ciekawe nie zrobiłeś tego dla dziecka, a dla samego siebie.

Winnym całemu zajściu jest brat konsekwencji- zaangażowanie. Pojawia się ono kiedy dokonasz kroku w danym kierunku. Nie musi być on duży, wystarczy mały kroczek, a on doprowadzi cię do pójścia w przyszłości w tę samą stronę.
Dlaczego tak często się podpisujemy? A no dlatego, że wierzymy w wypowiadane i pisane przez nas słowa. Podpisując się własnym imieniem na petycji zobowiązujemy się do postępowania zgodnie z nią. Co ciekawe właśnie dlatego wiele petycji nie trafia nigdzie dalej, a kończy się na naszym podpisie.
Zbierając datki czy podpisy warto wcześniej skontaktować się telefonicznie z docelową dzielnicą. Mimo że normalnie wiele osób nie otworzyłoby nawet zbierającym drzwi, telefon sprawia, że są one dużo bardziej uległe wobec takich działań, a to wynikło tylko i wyłącznie z krótkiej rozmowy telefonicznej. Z tego co zauważyłem (przynajmniej w Polsce) wiele takich rozmów zaczyna się od "Z tej strony ABC z XYZ. Dzwonię do pana z powodu FGH. Czy mogę panu zająć chwilę?". I to jest błąd. Wiele osób z miejsca odrzuci taką "ofertę" z miejsca odpowiadając "dziękuję, nie interesuje mnie to". Ale zupełnie inaczej wyglądałoby to gdyby rozmowa zaczęła się od zwrotów powodujących naszą naturalną reakcję, typu: "jak się pan czuje?". Ten zwrot najczęściej powoduje odpowiedź w stylu "dziękuję, dobrze". To wystarcza abyśmy byli zaangażowani w rozmowę, a efektem może być nawet dwukrotnie częstsza zgoda na kierowane do nas oferty.

Tekst powstał w oparciu o książkę- Robert B. Cialdini "Wywieranie wpływu na ludzi. Teoria i praktyka"
Meister431 - #randomanimeshit #senrankagura #leo autor- #yaegashinan
#meisterpisze: ...

źródło: comment_pv8iJW9yd9XbpsxjazSCIyLyMaEPjfS8.jpg

Pobierz
  • Odpowiedz