Aktywne Wpisy
PrawaRenka +147
#przegryw
Gówniaki podobno se teraz jeżdżą na wycieczki szkolne do Włoch, a ja mogłem co najwyżej do Częstochowy poklęczeć se. Brutalne ehh
Gówniaki podobno se teraz jeżdżą na wycieczki szkolne do Włoch, a ja mogłem co najwyżej do Częstochowy poklęczeć se. Brutalne ehh
Atreyu +652
Jutro będzie mój pierwszy dzień mamy, bez mamy
Pierwszy raz kiedy kwiaty zaniosę na cmentarz, to dziwne uczucie
To była najsilniejsza osoba jaką znałem. Nigdy nie narzekała na swój los. Nawet z rozsianym nowotworem nigdy się nie złamała i martwiła głównie o rodzinę. I dzięki niej ja też jestem silny. Nauczyła mnie żeby się nie poddawać nawet w najczarniejszej godzinie. To jest coś co też kiedyś chce przekazać swojej rodzinie
Do zobaczenia,
Pierwszy raz kiedy kwiaty zaniosę na cmentarz, to dziwne uczucie
To była najsilniejsza osoba jaką znałem. Nigdy nie narzekała na swój los. Nawet z rozsianym nowotworem nigdy się nie złamała i martwiła głównie o rodzinę. I dzięki niej ja też jestem silny. Nauczyła mnie żeby się nie poddawać nawet w najczarniejszej godzinie. To jest coś co też kiedyś chce przekazać swojej rodzinie
Do zobaczenia,
Witam.
Wstęp:
Urodziłem się i wychowałem w Warszawie, ojciec z zawodu jest spawaczem (dużo też zarabia na swoim hobby/pasji jakim było kowalstwo) a matka jest nauczycielką początkową (Jej pasją jest fotografia w specjalizacji makro). W domu nigdy i siostrze nic nie brakowało zawsze mieliśmy co chcieliśmy, nawet więcej żyło nam się dobrze.
W domu było tak że ojciec płacił rachunki i dawał na jedzenie z wypłaty, z kowalstwa zbierał żeby kupić jakiś droższy gadżet jak telewizor czy lodówkę a mama kupowała pozostałe rzeczy i każdy miał swoje pieniądze przez co spełniał się w swoich pasjach.
Rozwinięcie:
Po ukończonych studiach wyjechałem z kumplem do pracy na Śląsk do Rudy Śląskiej, gdzie zacząłem pracować w miejscowej hucie. Zarabiałem dobrze, a RŚL jest tanim miastem i blisko do Chorzowa czy Katowic. Lecz jednak brakowało mi klimatu Warszawy po zmroku. Miałem posiedzieć jeszcze z trzy lata dostać się jak najwyżej i z dobrym doświadczeniem wrócić do Warszawy. Pewnego dnia u kumpla z pracy na domówce poznałem różowy pasek, super się rozmawiało i czas leciał na spotkaniach, kinach, imprezach aż zostaliśmy parą i 4 lata mijają jak jesteśmy razem.
PROBLEM:
W Zakopanym oświadczyłem się, wszystko budowało się bardzo kolorowo planujemy ślub, no właśnie i tu zaczynają się problemy oraz moje domysły na przyszłość...
Różowy pasek, jej matka i partner (mówmy prawdzie w prost konkubent) uważają że JA i moja rodzina MUSIMY wydać 10K zł na wesele.
Ja chce mieć skromne wesele na 20 osób, ona i jej matka chcą sami zaprosić 50 osób!!!
Śmieszne w tym było to że dodatkowo konkubent od jej matki chciał od siebie zaprosić 15 osób?!! Z jakiej #!$%@? paki, wybiłem mu ten pomysł z głowy przez co jej matka uważa mnie za sknerę.
Najlepsze: AUTEM JAKIM BĘDZIEMY JECHAĆ DO ŚLUBU MA BYĆ "LAMBORDZINI" BO SĄSIADKI CÓRKA JECHAŁA MERCEDESEM.
Kiedy zaczynałem temat że rodziny muszą dać po połowie zaczynało się "HURR DURR U NAS FACET ROBI WESELE NIE TO CO U WAS WARSZAWIOKI"
#!$%@? tą całą sytuacją, powiedziałem że poczekamy z tym bo muszę nazbierać.
JEJ MATKA POINFORMOWAŁA MNIE ŻE W OKOLICY PEŁNO KAWALERÓW (BEZ URAZY ALE NA RŚL WIĘKSZOŚCI SĄ TO PATUSY ALBO MOI PODWŁADNI) I ŻEBY KTOŚ MI JEJ Z OKA NIE SPRZĄTNĄŁ.
#!$%@? całą rozmową poruszyłem temat na osobności z moim różowym jak będą wyglądać sprawy finansowe i nas budżet w rodzinie.
Byłem w szoku kiedy poinformowała mnie że całą moja wypłata idzie do niej, bo to jest śląski model rodziny.... Sama nie ma zamiaru pracować bo chce urodzić dwójkę dzieci i jak podrosną dopiero iść do pracy.
Mówię jak będzie chciał coś sobie kupić? To ona rozważy czy to potrzebne...
Moją pasją jest kinematografia, kupuje często jakiś sprzęt ostatnio zaczął się temat że po ślubie to trzeba będzie się tego pozbyć,bo to będzie pokój dla dziecka a przez czas jak go nie będzie ona tu zrobi przestronny pokój że odpocząć...
U niej w domu pieniądze trzyma matka, ale pasją jej i jej partnera jest oglądanie cały dzień TV.
Chyba jedna to nie jest miłość z jej strony, ja sam już też nie zaczynam nic czuć.
12.05.2016 widzą się z nią o 20:00 przed kinem, o 20:30 mają podjechać jej koleżanki. Myślę czy nie podjadę o 20:00 nie skończę tego związku, bo czuje się niczym bankomat niż ktoś na kim zależy... Oliwy do ognia dodała jej matka oddzwaniając całą rodzinę ze wesele gdzieś za 3 miechy, a różowy z tego co wiem powiedziała "Ja to załatwię"
Od momentu pisania tej historii nie mam zamiaru się do niej odzywać, miałem jeszcze w planach akcje że tracę pracę i żeby mi pomogła ale uważam to za dziecinne.
Czym dalej piszę bardziej łzy mi lecą na klawiaturę, gdzie ostatnio płakałem 10 lat temu na pogrzebie babci..
Chyba najlepszą opcją będzie sprzedać mieszkanie, zabrać co najważniejsze i wrócić do Warszawy...
Mam nadzieje że nigdy was nie spotka takie coś, to gorsze niż zdrada być traktowany przedmiotowo....
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( http://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Magromo
Po co to?
Dzięki temu narzędziu możesz dodać wpis pozostając anonimowym.
@OP, jeśli nie jest to zarzutka i jeszcze nie podjąłeś decyzji, choć jest już 20:00 ( ͡° ͜ʖ ͡°), to powiem ci, że lepiej poznać zwykłą dziewczynę, która szczerze pokocha, niż kurczowo trzymać się wieśniaczki 9/10. Gnida, która za 20
Chociaż! Mój brat trafił na podobną dziołchę, ale mu wytłumaczyłem to i owo. On powiedział twarde nie i ustalił reguły (zasada kompromisu), no i są nadal ze sobą, szczęśliwi. Dodam, że nie mają wspólnego konta (a miało być), wesele okrojone w stosunku do planów panny (brat jest poszukiwanym na całym świecie specjalistą, zarabia sporo, więc i oczekiwania były duże). W przypadku mojego brata okazało się, że nie różowy był
@AnonimoweMirkoWyznania: No chyba nie. ( ͡° ͜ʖ ͡°) Wesele na więcej niż 30 osób uważam za totalne #!$%@?. No chyba, że ktoś faktycznie z tymi 150 osobami żyje bardzo blisko i nie może się bez nich obejść.
Jeżeli ona nawet nie ukrywa że kasa ma ona zarządzać to bez jaj...
To jest anonimowy komentarz.
Zaakceptował: Magromo
Wołam obserwujących:
Ja sobie nie wyobrażam żyć w taki sposób... Albo jakaś wspólna pula jeżeli pracujemy razem (każdemu zostaje wtedy ileś kasy dla siebie), albo daję kasę na utrzymanie i jedzenie, a o całej reszcie decyduję ja.
Inna sprawa jak kogoś nie stać i robi skromne przyjęcie. Ja się liczę z wydatkiem rzędu 20k, bo tak chcę i się mi to podoba, ale nie mam zamiaru się zadłużać w banku.
BTW. Nie myl znajomych z przyjaciółmi. ;-)
Komentarz usunięty przez moderatora
Nie moja wina, że wszystkie bliskie osoby mieścisz w 30.