Wpis z mikrobloga

Mirki z #katolicyzm wyjaśnijcie mi jak to jest, bo tak średnio ogarniam.
Jak chodziłem na religię to usilnie mi wpajano, że bóg jest wszędzie. W każdym zwierzęciu, roślinie, każdym z nas itd.
Czyli że no dosłownie jest wszędzie i nie tylko w "niebie".
Jaki jest zatem sens spowiedzi i pokuty, skoro odpowiadasz za czyny, jakby nie patrzeć - przed samym sobą i według mnie to żal do samego siebie i wyrzuty sumienia są o wiele gorsze niż odmówienie 10 zdrowasiek.
No właśnie, dlaczego ksiądz musi pośredniczyć przy spowiedzi pomiędzy grzesznikiem i bogiem? Skoro modły lecą bezpośrednio, to dlaczego spowiedź nie może być bezpośrednia? Skąd bierze się pokuta? W seminarium mają jakieś protipy jak to ustalać czy raczej według widzimisię spowiednika?
No i dlaczego jest takie ciśnienie na zdrowaśki? Jeszcze jak byłem młodszy, praktykowałem i nie myślałem do końca samodzielnie to chodziłem do spowiedzi. No spoko, potrafię docenić niektóre aspekty procesu, ale czemu nigdy żaden ksiądz nie powiedział mi "idź przeproś xyz" albo "pomóż zyx bo przez ciebie cierpiał"? Zawsze, dosłownie zawsze słyszałem 20x coś tam, 30x coś tam. No, rozumiem że w warunkach dobrej spowiedzi jest w ostatnim punkcie żeby zadośuczynić, ale jaki jest sens w mechanicznym dukaniu ustalonego tekstu, o którym swoją drogą nikt nigdy nie mówił skąd się wziął?

#katolicyzm #spowiedz #modlitwa taguję też #gimboateizm bo i tak by ktoś tu zaraz wrzucił.
  • 5
@Wyrewolwerowanyrewolwer: @Obstrukcja: Tak na mój chłopski rozum ksiądz kiedyś robił za takiego psychoterapeutę. Ot czasami musisz się wygadać z czegoś o czym nie powiesz żonie, matce, bratu, szlachcicowi bo głupio, wstyd albo gorzej. Zrzucasz coś z siebie a lepiej się zrzuca jeśli ktoś Ci powie "ok, spoko... Bóg Ci wybaczył" Przymusu nie ma, Bóg jest wszędzie, możemy sobie z nim gadać bezpośrednio ale niektórzy potrzebują namacalnego odpuszczenia win.

Element kontroli