Wpis z mikrobloga

Niemcy zabrali rolnikom konie, wsi groził głód, było mnóstwo dzieci głodnych, chorych lub kalekich. One nie czekały na kolejną wojnę, ani na Andersa na białym koniu. Chciały jeść i żyć. Potrzebne im były szkoły. To nie był problem „herosów" z lasu. Ale to był problem mieszkańców tej okolicy, ludzi wrażliwych na los dzieci wiejskich.

Mój ojciec, żołnierz AK o pseudonimie „Bryś", po rozwiązaniu podziemnej armii został naczelnikiem gminy Sterdyń. Z takimi właśnie dramatycznymi problemami postanowił się zmierzyć. Wkrótce dostał ostrzeżenie, że jeżeli nie zrezygnuje, zostanie zamordowany. Podpisano: NSZ. Odpowiedział, że się nie boi, bo jest w porządku wobec wszystkich ludzi. Ze względu na zagrożenie życia, komendant milicji zaproponował mu broń, mama błagała, żeby ją przyjął. Tata odmówił. Powiedział: walczyłem z Niemcami, do Polaków strzelać nie będę. Został uprowadzony 11 kwietnia 1945 i pomimo wieloletnich starań mamy i wszystkich nas (pięciorga dzieci), nie udało nam się ustalić, co z nim zrobiono.


http://www.gazetapodlasia.pl/wiadomosci/7487-pamieci-ofiar-wykletych.html

#narodowcy #4konserwy #zolnierzewykleci #neuropa #zolnierzeprzekleci
  • Odpowiedz