Wpis z mikrobloga

Musiałem dziś skorzystać z tzw. komunikacji miejskiej. To bardzo ciekawy wynalazek. Ze skrawków tras różnych autobusów i tramwajów musisz ułożyć sobie własną trasę ze swojego punktu startowego do docelowego. Dla utrudnienia to autobusy i tramwaje mają numery, a metro nie.
System biletów opiera się na tym, że trzeba być jasnowidzem, bo cena biletu zależy od tego, jak długo autobus/tramwaj/metro będzie jechać tam, gdzie ja chcę wysiąść. Skąd niby mam to wiedzieć. Uznałem że na pewno nie będzie jechał dłużej niż 24 godziny, więc kupiłem bilet dobowy. Myślałem, że może to do Bovy, w sensie do autobusu Bova, ale niestety żadne Bovy nie obsługują połączeń w Warszawie.
Wsiadłem do tramwaju (mama powiedziała mi gdzie jest przystanek) i mówię ludziom dzień dobry. Nikt się nie odzywa. Skasowałem bilet i idę do motorniczego, mówię dzień dobry, proszę na plac Starynkiewicza. Też nic nie powiedział, ale bynajmniej dojechał na ten plac.
Ogólna ocena 3/10, chyba że jesteś miłośnikiem łamigłówek i szarad w rodzaju ułóż okrąg z jak najmniejszej ilości prostych odcinków, wtedy 5/10.
  • 3