Wpis z mikrobloga

Dobra ludziska. Dawno nic nie pisałem. #chcewyzdrowiec
Wróciłem do roboty, ale jakoś dziwnie mi się pracuje. Ciągle czuje na plecach spojrzenia ludzi z pracy jak mi kręcą lody za uszami. Nie potrafię się wysłowić. Tragedia, ale prace i tak będę zmieniał, bo bankrutem się okazałem z powodu biletów na pociągi.
Samopoczucie takie sobie, może ze dwa razy bylem w świetnym nastroju, ze prawie eksplodowałem ze szczęścia; przez resztę czasu normalnie jak zawsze czyli smutek, niechęć do wszystkiego i senność.
Cały czas chce mi się jeść, nawet jak jestem pełny to idę do kuchni i robię makaron z kanapkami. Nie sadziłem, ze jeszcze kiedykolwiek będę w stanie jeść normalnie. Przez ostatni tydzień czy dwa przytyłem 5kg. I od razu czuje się lepiej z moja waga. W dalszym ciągu bolą mnie kichy. Nie wiem co to jest, ale ból jest czasem nie do wytrzymania. A to żołądek i okolice, a to nerki i okolice, a to wątroba i okolice. Bóle głowy również są coraz silniejsze. Ostatnio myślałem, ze umrę. Zrobiło mi się czarno przed oczami, zaczęło piszczeć w uszach, bolało strasznie z tylu głowy. Położyłem się na zimnym asfalcie i pomogło po paru minutach (bóle głowy nie są spowodowane alkoholem, bo zaczęło się to już parę bardzo dobrych lat temu), lekarze nie chcą mi zrobić żadnych badać typu tomograf, bo cytując ''gdyby coś tam było, już dawno by wyszło''

W ciągu ostatniego tygodnia wypiłem dwa Ale. Pierwszy raz po prostu posmakowałem piwa, zamiast chlać do nieprzytomności. Następnych już nie chciałem.