Aktywne Wpisy
Kantar +76
Rozmowy o dzietności sprawiają, że mam wrażenie, że żyję w jakieś alternatywnej rzeczywistości lub otoczony przez idiotów.
Kiedy ludzie wbiją sobie do głowy to, że czynniki mieszkaniowe/aborcja mają znaczenie, ale głównym czynnikiem jest po prostu bogacenie się i rozwój.
Im ludzie mają więcej ciekawych rzeczy do roboty, planów, pasji, lepsze warunki życia i komfort tym dzieci robi się mniej.
To najbiedniejsze kraje przodują w liczbie urodzeń.
Nawet na przykładzie pojedynczego państwa to
Kiedy ludzie wbiją sobie do głowy to, że czynniki mieszkaniowe/aborcja mają znaczenie, ale głównym czynnikiem jest po prostu bogacenie się i rozwój.
Im ludzie mają więcej ciekawych rzeczy do roboty, planów, pasji, lepsze warunki życia i komfort tym dzieci robi się mniej.
To najbiedniejsze kraje przodują w liczbie urodzeń.
Nawet na przykładzie pojedynczego państwa to
Bangos +92
Wygląda na to, że i tak nie opłaca się pracować dla tych którzy wierzą w emerytury ponieważ nikt na te emerytury i tak nie będzie pracować ( ͡°( ͡° ͜ʖ( ͡° ͜ʖ ͡°)ʖ ͡°) ͡°) już teraz przewiduje się, że w 2045 roku emerytura to będzie około 25% ostatniej wypłaty
Iść sobie na socjal i spokój boszy, a
Iść sobie na socjal i spokój boszy, a
Jeszcze kilkanaście miesięcy temu, oprócz mojej najbliższej rodziny, ufałem czwórce przyjaciół i narzeczonej. Teraz została mi tylko rodzina i trójka przyjaciół.
Moja ex w ostatniej chwili rozmyśliła się przed przeprowadzką do mnie. Miałem już wynajęte mieszkanie, umówiłem ją na rozmowę o pracę itd. Dwa dni przed stwierdziła, że nie przyjedzie bo mnie już nie kocha. Przyjąłem to na miękko (ból przyszedł po dwóch miesiącach), informując tylko, że właśnie zostawiła mnie w obcym kraju bez pieniędzy (wszystko poszło na kaucję i inne opłaty) oraz z długiem u znajomego, który dodatkowo pożyczył mi 300 funtów. Zaproponowałem jej żeby oddała mi pieniądze, które wisiała mi od dłuższego czasu, bo w przeciwnym wypadku nie będę miał nawet za co jeść. Nie otrzymałem odpowiedzi.
Na całe szczęście, odzyskałem całą kwotę, którą włożyłem w mieszkanie. Udało mi się rozwiązać umowę. Spłaciłem się u kolegi, ale nie poinformowałem jej o tym, zostawiając ją ze świadomością, że jestem sam, bez pieniędzy i z umową na mieszkanie, którego nie będę w stanie utrzymać na własną rękę. Oczekiwałem na jej ruch. Wierzyłem, o słodka naiwności, że po kilku dniach ruszy ją sumienie i chociaż się odezwie. Nic takiego się nie wydarzyło, zostawiła mnie na pastwę losu. Gdyby nie fakt, że udało mi się wszystko szybko odkręcić, naprawdę byłbym na dnie.
Napisałem do niej po trzech miesiącach, pytając się o zwrot długu. Zbyła mnie, że nie ma pieniędzy. Stwierdziła też, że bardzo się przejmowała moim losem (!) i cieszy się, że wszystko u mnie ok.
Zapytałem ją o kasę po następnych kilku miesiącach. Ta sama odpowiedź. Po miesiącu też. I po następnym. Rzucała tylko terminami, których nie dotrzymywała. Wreszcie zaczęła mnie zupełnie ignorować.
Z naszych rozmów na fejsie jasno wynikało kiedy i jaka kwota została pożyczona oraz że już dawno powinna zostać zwrócona, a tak się nie stało. Zwróciłem się więc do jej brata, że wynajmę prawnika w celu odzyskania długu. Zawsze miałem z nim dobre relacje więc poprosiłem go o przekazanie jej tej wiadomości. Powysyłałem też jakieś linki do forów prawnych, na których ludzie poruszali ten temat. Szczerze mówiąc nie miałem - i nadal nie mam - pojęcia czy to naprawdę tak działa. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Stał się cud, suka odnalazła klawiaturę i odzyskała zdolność pisania do mnie. Po godzinie od wysłania wiadomości do brata, dostałem pytanie o numer konta. Tak po prostu, po trzech miesiącach, pytanie o konto. Oczywiście pojawił się też ból dupy i teksty w stylu "wiedziałam, że w końcu do niego napiszesz" albo "mam jeszcze twoją bluzę. Wyślę ci ją bo nie wiadomo co ci jeszcze odwali" i ogólne demonizowanie mnie, tak jakby to mnie #!$%@?ło. xD Satysfakcja to za małe słowo żeby określić co wtedy czułem.
Ostatecznie otrzymałem całą kwotę. Jak widać fraza "nie mam" zamienia się w "mam" kiedy użyjesz komendy prawnik.
Najgorsze, że ufałem jej bezgranicznie. Zero podejrzeń czy zazdrości. Zasłużyła na to. Dzielnie przebijała się przez mój pancerz nieufności przez pierwsze 4 lata. Łudziłem się, że będzie już tak zawsze. Że 6 miesięcy rozłąki to nic w obliczu ponad 7 szczęśliwych lat razem i perspektywy ślubu w niedalekiej przyszłości.
Nóż wbity w plecy to za mało żeby wyrazić jak się czułem po tym co się stało. Dodatkowo obwiniła mnie za brak mieszkania w Polsce, wycieczek zagranicznych czy ślubu. Zapytała też, co ja właściwie dla niej zrobiłem przez te 7 lat. Ograniczyłem się do stwierdzenia, że nie zasługiwała nawet na pierścionek zaręczynowy i żałuję, iż nie poczekałem z tym do czasu wyjazdu na emigrację.
Pustka po stracie ukochanej osoby to normalne uczucie. Radzę sobie z tym coraz lepiej.
Straciłem wiarę w ludzi. Nie widzę w nich już tyle dobra co kiedyś. Gdy myślę o kimś to analizuję wszystkie jego zachowania, wychwytując te, które mogą świadczyć, że ta osoba jest skłonna do skrzywdzenia mnie lub wykorzystania do własnych celów w ten czy inny sposób. Robię to bo wciąż nie mogę uwierzyć jak mogłem przegapić przez 7 lat tyle sygnałów ze strony mojej byłej, które ostatecznie doprowadziły do tego co się wydarzyło. Jak mogłem być tak głupi i zaufać jej bezgranicznie? Podczas gdy ona bez mrugnięcia okiem zostawiła mnie bez grosza, w długach i daleko od domu.
Widzę więcej zła niż dobra. I wcale nie jest mi z tym dobrze bo chciałbym wierzyć, że po prostu miałem ogromnego pecha. Że popełniłem życiowy błąd, a ludzie są raczej dobrzy, a nie źli.
@Klinghoffer_II: jakie to były sygnały?
Kiedy studiowała,
Komentarz usunięty przez autora