Wpis z mikrobloga

Chobits to seria, która ma już swoje lata, choć dzięki kresce nie zestarzała się specjalnie. Swoją premierę miała w 2002 r. Pamiętam jeszcze jak w okolicach 2003 r. (gdy byłem 15-letnim gówniarzem ;)) ściągałem z prehistorycznego programiku p2p o nazwie Kazaa odcinki po nieco ponad 200 MB na swoim superszybkim łączu 64kbit, które później łaskawie zwiększyli do 80kbit. Jako że miałem dysk twardy 6GB (i to jeszcze podzielony na 2 partycje), to dla oszczędności miejsca od razu nagrywałem to na płytki. Jednak nigdy nie ściągnąłem całości, jakoś tak wyszło. Nigdy nie obejrzałem tej serii do końca. Bodaj zatrzymałem się w okolicach 17-go odcinka. Zabierałem się za zrobienie rewatcha wielokrotnie, teraz w końcu mi się to udało i jestem na ukończeniu.
Jako że nigdy nie tego nie ukończyłem, to przez cały czas zagadką było dla mnie, jaka dokładnie tajemnica skrywa się za Chii. Teraz zaczną się spoilery.
Wiele scen pobudza do dziś nostalgię. Np. cała sekwencja gdy Chii skacze po tych latarniach przy poruszającej muzyce. Nadal wywołuje to u mnie gęsią skórkę. Gdy po raz pierwszy obcowałem z tą serią był to okres kwitnięcia mojej fascynacji anime. Openingi, endingi i zwiastuny z płytek dołączonych do Kawaii oglądałem niezliczoną ilość razy. Fascynowało mnie to jak nic innego nigdy wcześniej.
Ale dość już o tym, może przejdźmy do samej historii. Tu już spoile nt. zakończenia. Jakby patrzeć na to anime pomijając pryzmat nostalgii to teraz gdy kończę 23-ci odcinek odnoszę wrażenie, że cała historia jest wymuszona przez nieumiejętną utylizację Chii. No chyba że została wyrzucona w ten sposób celowo, aby ją ktoś odnalazł.
Chobits to taka mieszanka kolorowej komedii z cyberpunkiem, która ewoluuje w dramat. Dla kogoś, kogo od zawsze fascynują komputery, jest tu dodatkowo masa ciekawych smaczków. Udźwiękowienie jest na wysokim poziomie – cybernetyczne odgłosy podczas różnego rodzaju aktywności, jakie podejmują persocomy są atrakcyjne, wręcz samo to potrafi u mnie wywołać gęsią skórkę. Ponadto anime to pobudza moje fetysze związane z samą postacią Chii, ale na temat tego może nie będę się specjalnie rozwodził. Nie za rządów PiS-u ;)
Czy jest to must watch? Raczej nie. Zresztą gdybym podszedł do tego tytułu dziś na świeżo nie mając o nim wcześniej pojęcia, to zapewne uznałbym go za po prostu dobry i nic więcej. Mamy trochę wątków pobocznych mniej lub bardziej ciekawych. Odcinek poświęcony Uedzie (temu kucharzowi) i jego historii miłosnej z persocomem wyjątkowo mi się spodobał. Związany z tym wątek Yumi uznaję niestety za trochę nudny i przedramatyzowany. Z wcześniejszych – Shinbo i jego związek z nauczycielką. Tu najatrakcyjniejsza była zapadająca w pamięć scena, gdy stoją w deszczu i Hideki (który, jak to zwykle bywa w anime, jest reprezentacją widza) dopiero się o wszystkim dowiaduje. Reszta to po prostu zabawne perypetie z udziałem słodkiej, uroczej i naiwnej Chii, która uczy się świata. Choć mamy tu także czasem dość poważne ocieranie się o seksualność. I tutaj Chobits jest takim małym paradoksem, w jednej chwili to zabawna, dziecinna, kolorowa komedyjka, a w drugiej pokazuje, jak brutalna potrafi być rzeczywistość i robi to w sposób dość dojrzały. Atrakcyjne są tu problemy natury egzystencjonalnej, gdy Chii odkrywa siebie i pojęcia miłości i szczęścia. Sama ta książeczkowa historyjka z którą obcuje i która jest bodźcem do jej refleksji, mimo sporej prostoty i zwięzłości ma swój klimat i wciąga – wiele razy myślałem sobie, że chciałbym mieć te książki i samemu je poczytać ;p
Ode mnie seria dostaje 8/10 – możliwe, że ocena zawyżona przez nostalgię. Nie jest to wybitne dzieło sztuki, ale nie wypada wobec Chobits przejść obojętnie.
#anime #chobits
nihon - Chobits to seria, która ma już swoje lata, choć dzięki kresce nie zestarzała ...

źródło: comment_XEtLgmkHQuKSADrtfEbSBPXRtwGfhFha.jpg

Pobierz
  • 19
  • Odpowiedz
@nihon: Chobits jest nieco niesztampową serią, w końcu to CLAMP, ale akurat wersja anime ma zakończenie zmienione względem mangi, gdzie według mnie rozegrano to znacznie lepiej. Ale co do samej serii, pomijając odcinek z majtkami, bardzo podobały mi się wątki poboczne, nie mamy tutaj płaskich bohaterów, każdy ma swoje historie i słabości.
Ale to i tak blednie przy Chii i jej tonie próchnicy w każdej czynności. Mój osąd już jednak
  • Odpowiedz
@nihon: Moim zdaniem lepszy od słabego Plastic Memories, ale i tak co najwyżej przeciętny tytuł. Oglądałem dość dawno temu, większego wrażenia na mnie nie zrobił - pierwsze skojarzenia jakie mi się nasuwają to opening (pozytywne) i Chi odpalaną "z palca" (negatywne). Reszta raczej nie zapadająca mocno w pamięci.
  • Odpowiedz
@Nasu: mam jeden tomik mangi, w końcu wdawali ją w Polsce, chyba nawet przeczytałem. Planowałem kupić kolejne, może się za to zabiorę :)
@faustinek: owszem, kojarzył mi się często z Plastic Memories. Obejrzałem ledwie kilka epów, więc nie będę oceniał, ale fakt, że to co widziałem przez większość czasu było słabe. Ogólnie mam sporą przerwę od anime, jeszcze do niedawna oglądałem wiele serii na raz i Plastic
  • Odpowiedz
@nihon: Nie masz do czego wracać - Plastic Memories to trainwreck podobny do Charlotte. Warto oglądać jak wychodzi co tydzień i konfrontować wrażenia z postami na wykopie/reddicie itp. Ale całe naraz już raczej nie do przetrawienia.
  • Odpowiedz
@faustinek: nt. Charlotte rozpisałem się już swego czasu wystarczająco ;p Z perspektywy czasu w moim sercu została tylko Nao. Jest wzorowo napisaną postacią, top1 waifu ;p I jakbym miał znów to oglądać to tylko dla niej.
  • Odpowiedz
@tler: w kilku odcinkach pod koniec mieliśmy dramę przy charakterystycznych dźwiękach, po czym płynne przejście w ten ending, co mi się wyraźnie podobało. Ten utwór jest mi bliższy aktualnie :) Wrzucę może z polskimi subami.
nihon - @tler: w kilku odcinkach pod koniec mieliśmy dramę przy charakterystycznych d...
  • Odpowiedz
via Android
  • 1
@Sasaki_Kojiro: nigdy nie wybaczę twórcom, jakim jednym ogromnym fillerem była ostatnia seria przez większość czasu. Ale jak już przyszło co do czego to mieliśmy porządny kawał anime. Pozostaje czekać na sequel. To się za dobrze sprzedaje :p i o czymś to świadczy...
  • Odpowiedz
ściągałem z prehistorycznego programiku p2p o nazwie Kazaa odcinki po nieco ponad 200 MB na swoim superszybkim łączu 64kbit, które później łaskawie zwiększyli do 80kbit.


@nihon:
Szkoda, że co drugi odcinek był filmem porno lub jakimś trojaniem, które z pomocą IE trwale uszkadzał windows ;)

Emule
  • Odpowiedz
co drugi odcinek był filmem porno lub jakimś trojaniem, które z pomocą IE trwale uszkadzał windows


@80sLove: często słyszę o tych mitach ;p a nigdy mi się to nie przytrafiło
  • Odpowiedz