Wpis z mikrobloga

Macie pomysł?
Czyli jak mnie pojechali bez mydła (,)
W marcu kupiłem, jak myślałem porządnego smartfona LG G3.
Przezorny zawsze ubezpieczony, dokupiłem sobie ubezpieczenie „bezpieczny telefon” (zalanie, pęknięcie wyświetlacza. Wszystko oprócz kradzieży. Firma dokonująca napraw Regenersis Digital Care. Generalnie przysługiwały 4 akcje w ciągu gwarancji).
Nie trzeba było długo czekać. Po dwóch miesiącach w telefonie pękł ekran. Zgłoszenie obsługa TIP TOP, wymiana, lecimy dalej.
W październiku telefon upadł i jak wtedy sądziłem zarysował się. Skutek był taki, że ekran przestał być poprawnie responsywny, ale wyglądał ok. Pomyślałem sobie, że to się na ubezpieczenie nie nadaję, tylko oddam telefon na naprawę gwarancyjną. Jakież było moje zdziwienie, kiedy dostałem informację odmowną z automatycznym anulowaniem gwarancji ze względu na, uwaga : zalanie telefonu.
Co ciekawe dołączone zdjęcie z zaróżowionym papierkiem lakmusowym zamontowanym na baterii zaraz przy stykach do telefonu. Nie wiem jakim cudem zdaniem serwisu , bez rozkręcania w oparciu o odłączalną baterię stwierdzono, że telefon uległ zamoczeniu (takie zdarzenie nigdy nie miało miejsca ).
Odebrałem telefon i stwierdziłem, żę oddam go na nabrawę wynikającą z ubezpieczenia.
Odpowiedź od Regenesis:
Z opisu zdarzenia nie wynika, aby uszkodzenie było udziałem zewnętrznej siły mechanicznej, działającej w sposób nagły na użytkownika lub urządzenie. Przedstawione zdarzenie jest poza zakresem ubezpieczenia.

Niby zamoczony, niby coś nie tak z wyświetlaczem po upadku, ale jednak się nie kwalifikuje .

Innymi słowy nie mam. Ani gwarancji, ani ubezpieczenia.
Czy ktoś z Was ma pomysł na to co można byłoby zrobić w takiej sytuacji?
Nie chciałbym tego odpuścić, bo niby dlaczego?
  • 2