Wpis z mikrobloga

@tomekb1999: Przede wszystkim armii dzisiaj nie dałoby się wysłać na protestujących, policja do zmagania demonstracji nie ma przydzielanych kałasznikowów i SKOT-ów z karabinami maszynowymi a jeśli doszło by do masakry to raczej rząd musiałby zmagać się reperkusjami w skali kraju (masowe demonstracje, strajki itp na terenie całego kraju bo filmiki zalałyby internet) oraz zmasowaną krytyką z reszty krajów. Czyli powtórka z Ukrainy gdzie śmierć kilku demonstrantów oznaczało wytoczenie najcięższych dział przez
@rebel101: Oni zapewne też się wtedy nie spodziewali. Poza tym to nie musi być identyczna sytuacja jak w 1970 r. Wystarczy, że wychodzi jakaś grupa i zaczyna strzelać do obywateli? Czym się wtedy obronimy? Kraj nadal rozbrojony - o to mi głównie chodziło.