Aktywne Wpisy
anamorfoza +363
Trochę chwali post ( ͡º ͜ʖ͡º). Jestem architektem i autorką projektu remontu elewacji i odtworzenia detalu budynku przy ul. Prądzyńskiego 37, we Wrocławiu. Wyszło super i cieszę się, że wspólnota zrobiła to zgodnie z projektem, który był droższy niż zwykłe odmalowanie elewacji. Zdjęcie od Wrocławskieinwestycjebudowlane (mnie możecie znaleźć jako @nakwaracie_archiekura)
Wiadomo, że chciałoby się też, żeby wymieniono cała stolarkę okienną, oczywiście było to ujęte
Wiadomo, że chciałoby się też, żeby wymieniono cała stolarkę okienną, oczywiście było to ujęte
Kasahara +107
V-Shape jest cope, co to za sztuka mieć wąskie biodra jak dziecko i być wyżylonym anemikiem. Prawdziwy chłop ma szeroką talię jak szafa i waży ponad 100 kg, nie je tych wszystkich fit rzeczy tylko jak NOR MAL NY człowiek wszystko co jest w zasięgu. Masz jakaś wystającą żyłkę na ciele? To się nie ciesz! Nie jesteś #!$%@?, a niedożywiony!!! Kobieta musi mieć poczucie, że w każdej chwili możesz ją zabić np.
Właśnie skończyłem trzeci sezon *The Vicar of Dibley*, przede mną zostały tylko odcinki specjalne. W Polsce serial wydano pod tytułem *Pastor na obcasach*.
Serial produkcji brytyjskiej z lat 1994-2007, opowiada o tym, jak po zezwoleniu przez Kościół Anglikański na wyświęcanie kobiet na księży, do pewnej parafii na zadupiu wysłana zostaje nowa pani proboszcz, ku konsternacji dość konserwatywnej rady parafialnej. Czy nowa pani proboszcz zostanie zaakceptowana przez wywodzącego się z arystokracji przewodniczącego rady oraz lokalnych rolników? Czy jej gosposia i syn przewodniczącego mają się ku sobie? I czy sama pani proboszcz znajdzie na wsi kogoś, czy też zestarzeje się w samotności, jedząc słodycze podczas oglądania seriali?
Serial, wbrew osadzeniu go w obcej Polakowi religii, jest bardzo swojski, ponieważ relacje pomiędzy mieszkańcami Dibley, czy też organizacja parafii anglikańskiej nie różnią zbytnio się od relacji pomiędzy ich polskimi/katolickimi odpowiednikami. Mamy typowy przekrój wiejskiego społeczeństwa, czy to angielskiego, czy to polskiego: proboszcz, lokalny szycha z dużym majątkiem, zwykła młoda wiejska dziewczyna, rolnicy. Zaś sam serial jest typowo brytyjski, humor opiera się na sprawdzonych schematach, jednocześnie, dzięki wyborowi tematu, pozostając świeżym nawet dla koneserów brytyjskiej komedii. Mimo niemałej ilości slapsticku, czarnego humoru czy dwuznacznych żartów, serial ma miłą, sympatyczną atmosferę, zahaczającą o iyashikei, ale mimo to nie pozbawioną drobych dramatycznych wydarzeń.
Czy polecam? Jak ktoś lubił Ojca Teda i ma ochotę na coś podobnego, ale nieco mniej absurdalnego i bardziej sympatycznego, to zdecydownie tak.