Wpis z mikrobloga

Do Waszych pamięci RAM trafia przedostatni z tekstów z serii Mity Inteligentnego Domu. Dziś: "Stanę się niewolnikiem własnego domu"

tl:dr


„Jak już będziesz miał ten inteligentny dom, to nawet z łóżka nie będziesz wstawał” – te słowa usłyszałem od Ojca mojego klienta podczas wizyty w remontowanym mieszkaniu. Ktoś inny dodał – „Ja słyszałem, że ci Kowalscy, co mają ten inteligentny dom, to jak im piorun walnął, to szyby musieli wybijać, żeby do domu wejść. Wyobrażasz sobie? To chore!” Innym razem usłyszałem: „To fajne czym się zajmujesz, ale ja to bym się bała, że stracę kontrolę nad domem. Rzeczy będą działy się same, a ja nie będę potrafiła nad tym wszystkim zapanować – po prostu stracę kontrolę”. Tego typu obawy można mnożyć w nieskończoność – wie o tym każdy instalator. Czy są uzasadnione? Przyjrzyjmy się temu dokładniej.

Wiemy już, że system inteligentnego domu ma w swoich założeniach zarządzanie dużą liczbą urządzeń a także rozbudowane zależności pomiędzy nimi. Istnieje spore ryzyko, że te możliwości zostaną wykorzystane do stworzenia czegoś w rodzaju potworka. Jak powiedział wujek Ben do Petera Parkera, przyszłego Spider-Mana: „Z wielką mocą wiąże się wielka odpowiedzialność!”. Niewątpliwie należy przewidzieć okoliczności, które mogą do tego doprowadzić. Jakie mogą być przyczyny tego, że system automatyki jedynie przeszkadza nam w życiu, że czujemy się intruzem we własnym domu? Przyczyny wydają się być trzy:
system automatyki został źle zaprojektowany
zainstalowano urządzenia i produkty nie spełniające oczekiwań
zaprogramowany inteligentny dom nie współgra z użytkownikami

Weźmy na warsztat pierwszy punkt. Projekt inteligentnego domu – przede wszystkim projekt okablowania oraz rozmieszczenia urządzeń można porównać do korzeni drzewa. Bez dobrego ukorzenienia nie można liczyć na zdrowe i silne drzewo w przyszłości. Projekt okablowania w znacznej mierze narzuca zakres możliwości, jakimi system automatyki będzie dysponował - niezależnie od konkretnego, zainstalowanego modelu sterownika. Są oczywiście rozwiązania bezprzewodowe, którymi można się w przyszłości wspierać, ale one też mają swoje ograniczenia. Świetnie się sprawdzą, gdy nie przewidzimy w jakimś miejscu włącznika naściennego, ale nie wynaleziono jeszcze sposobu na zasilanie bezprzewodowe światła czy rolet. Więcej o systemach bezprzewodowych przeczytasz w micie dziewiątym. Wracając do tematu projektu – braki i niedociągnięcia na etapie projektowania będą rzutować na całokształt produktu finalnego. Warto poświęcić na projektowanie odpowiedni czas, zamiast „zakasać rękawy” i chwytać za wiertarkę.

Drugi punkt dotyczy doboru urządzeń. Z jednej strony chodzi o urządzenia, które mają potencjał – potencjał do zaprogramowania ciekawych, autorskich pomysłów, potencjał do obsługi szerokiej maści czujników i elementów wykonawczych. I wreszcie – potencjał do rozbudowy w przyszłości: przewodowej jak i bezprzewodowej. Z drugiej strony urządzenia muszą być po prostu dobrej jakości. Możemy sobie wyobrazić, że jeśli czujniki alarmowe bezustannie wywołują fałszywe alarmy, odczyt temperatury waha się o 10°C, a światło potrafi się zawieszać na długie godziny, to naprawdę możemy poczuć się niewolnikami we własnym domu. Wybrane urządzenia są jak konar drzewa – to one zapewniają stabilną, codzienną pracę urządzeń i szansę na piękne owoce.

I właśnie ostatni punkt dotyczy owoców, czyli rezultatów. Rezultatami są nasze codzienne interakcje z domem zaszyte w oprogramowaniu – skomplikowanych funkcjach i zależnościach – przygotowanym przez dostawcę inteligentnego domu. Jeśli przygotowany program nie będzie korespondował z potrzebami i codziennymi zwyczajami domowników, nie można oczekiwać dobrych rezultatów. Niewątpliwie najlepsze efekty można osiągnąć przy pomocy zdolnego programisty i zaangażowanych użytkowników. Niektórzy użytkownicy, z zacięciem do programowania, biorą ster w swoje ręce i sami modyfikują program zaszyty w sterownikach – najpierw ostrożnie, a potem coraz śmielej. Osobiście podoba mi się takie podejście i – ze wsparciem z góry – może być świetną przygodą. Programowanie systemu przez użytkowników nie jest oczywiście niezbędnym krokiem w stronę idealnego systemu – równie dobre rezultaty może zrobić po prostu solidnie przeprowadzony wywiad środowiskowy i analiza potrzeb użytkowników. Warto też zwrócić uwagę, że programowanie to proces ciągły i warto przy okazji najbliższego przeglądu zastanowić się, czy przydałyby się jakieś zmiany.

W tym rozdziale powiedzieliśmy o trzech kluczowych elementach, które wpływają na jakość naszego systemu: przemyślany projekt, dobry sprzęt oraz dopasowany do użytkownika program. Wystarczy, żeby choć jeden z tych elementów został zaniedbany, by ostateczny rezultat nie był zadowalający. Zatroszczenie się jednak o wszystkie z nich zapewni wspaniałe, soczyste owoce przez wiele lat. Czy zatem mit szósty został obalony? Niestety tylko częściowo.

poprzednie artykuły pod tagiem #mityinteligentnegodomu