Wpis z mikrobloga

" Opatentujmy wreszcie cebulę!
Dlaczego preferujemy żywność naturalną? To proste: jemy ją od setek, albo i tysięcy lat – i wiemy, że nie szkodzi. To nie znaczy, że składniki sztuczne są złe – nie; ale mogą być złe. Dlatego nie wolno ich narzucać wszystkim ludziom.
Gdy szczury znajdują nowe pożywienie, 25% szczurów je je – a pozostałe bacznie obserwują. Jak im nic nie jest – na drugi dzień też jedzą. Dlaczego u nas wszyscy – albo 90% ludzi – ma na sobie eksperymentować? Zostawmy to odważnym.
Co do żywności genetycznie modyfikowanej: oczywiście, że w naszym żołądku każdy gen – modyfikowany, czy nie – to zwykłe białko, które się rozkłada. Jedzenie żywności modyfikowanej zaszkodzić nie może, takie obawy są nieuzasadnione. Dokładnie tak samo, jak z odpadami polistyrenu, które miażdżymy i przetapiamy we wtryskarce: jest zupełnie obojętne, czy pochodzą one z klocków LEGO, samochodziku ciężarowego, czy lalki Barbie.
Co innego z wpływem GMO na środowisko. Jest zdumiewające, że kraje kategorycznie zabraniające sprowadzania jakichkolwiek zwierząt czy roślin, by nie naruszyć ekosystemu – z tajemniczych powodów bez protestu wpuszczają rozmaite uprawy GMO. To nie znaczy, że naruszenie ekosystemu musi być złe – pojawienie się ziemniaków wyparło zdrową (ughhrrrrbrr...) rzepę – ale jakoś to przeżyliśmy. Jednak wszystkie partie, którymi kierowałem, przewidywały drastyczną redukcję liczby ministerstw (do sześciu) – ale wśród nich jest ministerstwo gospodarki terenami i ochrony środowiska – mające bacznie śledzić skutki takich eksperymentów.
Skąd ta ustępliwość polityków? Gdy 40 chyba lat temu US Patent Office opatentował pierwszy gen – byłem wśród przeciwników tej innowacji. Z powodów uważanych wtedy za fantastykę.
Czas pokazał, że miałem rację.
Otóż jeśli ktoś opatentuje pomidor, to czerpie z tego korzyść materialną. Używa na ogół tych środków do przekupywania polityków i urzędników, by łaskawie patrzyli na jego ukochaną roślinkę. W połączeniu z niedopuszczalnym wydłużeniem ochrony patentowej z 7(÷11) do 25 lat stworzyło to niezdrową sytuację.
Stad właśnie postulat opatentowania normalnego pomidora. Producenci normalnych pomidorów mieliby pieniądze na ich reklamę – i przekupywanie polityków i urzędników. Obecnie takie fundusze mają wyłącznie producenci GM-Tomato.
Co stanowi nieuczciwą konkurencje.
Oczywiście prościej byłoby zlikwidować (a przynajmniej skrócić do tradycyjnych 7 lat – z możliwością przedłużenia, za rosnącymi opłatami) patenty na geny...
[Rys.: "Miałem nadzieję, że będzie większy - ale jestem dopiero początkującym ogrodnikiem")" JKM
#jkm #cebula #cebulacontent #cebulaki #cebulamotzno #cebulandia #4konserwy #pieniadze #heheszki
Pobierz
źródło: comment_z6cowkjQB6HFGfZ0YIIOLcLbgISKiucq.jpg