Wpis z mikrobloga

#podrozprzezkosmos #heheszki #polska #polityka #startrek

A oto i zapowiedziane opowiadanie. Uwaga, koniecznie przeczytaj wstęp do serialu, dostępny pod pierwszym tagiem.

Odcinek 1: "Q Crux Clan"

Na mostku spokojna atmosfera. Kapitan Cebulion i Sosnowski, już mocno wstawieni, popijają Van Pura

- Ka..kaka...pitanie, coco my właściwie lecimy w jaki system planetowy?
- Cóż...Zenku. Sensory wykryły planetę, gdzie oceany są pełne spirytusu.

Zenon rozpłakał się

- Czyż natura nie jest..uhyyy...piękna? Toż to raj wcielony!
- Właśnie dlatego mój drogi zostałem kim - KHY! - zostałem.

Nagle odezwał się Chorąży T'polek

- Kapitanie, jako taktyczny Wolkanin wiem to i owo o trikach i zasadzkach. A oto jedna z nich. Planeta pełna spirytusu i statek pełen pijaków. To zbyt oczywiste. Radzę zawrócić, ktoś chce nas zabić i przejąć statek. Teraz się domyśliłem...

Na to oczywiste palnięcie głupoty odpowiedział mIHa'bel

- Nie no co jak co, ale to takie obrzydliwe, plugawe, ochydne, jadowite, i durne sugestie, T'polek. Ten głupi statek jest dla nich bezwartościowy. No co to ma być za błazenada, jeden fazer i korytarze śmierdzące piwem? No to jakieś nieporozumienie jest. Plugawa szczujnia wolkańska i te twoje straszenie. Życzę ci najgorszego. - Owy Klingon znany był ze swego ostrego języka.

- Nie mam emocji i nie odczuwam dyskomfortu przez te słowa. Ale moje cofam - Po spotkanie ciebie, nawet Kahless umarłby z obrzydzenia. Jesteśmy jedną załogą i konflikty psują tylko efektywność.

-SPOKÓJ! - Krzyknął Kapitan, po czym dopił Van Pura do końca.

Atmosfera jakby ucichła. Cebulion z niepokojem patrzył na pustą stertę puszek pod nogami

- Zenonie...Zenusiu....ratunku....węże...ja tu widzę węże...duszą mnieeEeeEE - Zaryczał.

Nie pierwszy raz zresztą. 20% załogi cierpiało na delirium, ale Cebulion miał szczególnie ostre objawy

- Przetransportujcie naszą dwójkę prosto do centrum medycznego!

W centrum medycznym - pełnym krwi, medalionów, fraktali oraz podrabianych dyplomów - Siedział Lon Pavu

- Tak więc. Hmm! Panie Kapitanie, no to w pana przypadku tylko leczenie aromaterapią. Wyczuwam niepokój, a aromaterapia, choć odrzucana przez przemysły farmaceutyczne, leczy najlepiej. Choć oczywiście - kontynuował - gdyby był pan kobietą, no to wówczas byśmy zastosowali terapię rotofaliczną, inaczej zwaną rozluźnieniem obrotowodoodbytnym. Ale pan to się nie-na-da-je!

Nagle, w rzadkim przebłysku myślenia i własnego zdania, odezwał się Sosnowski

- Panie Pavu, a może by tak zastrzyk uspokajający? - Zapytał.

- O Maryjo Królowo, nigdy! Komandor chciałby aby Kapitan umarł nam tutaj na autyzm?

- No tak. No to może wszywka?

- Też nie Komandorze. To niehumanitarne pozbawiać człowieka alkoholu.

- Ale to go niszczy. Niech Doktor nie zapomina, że alkohol zniszczył sześcian Borgów.

- Co prawda to prawda, Komandorze. No to co, kompromisik, Panie Kapitanie?

Kapitan, ledwo przytomny, tylko pokiwał głową

- Robimy tak: Zamiast Van Pura, Spirytusik. Powoli i kulturalnie. Dobrze?

Kapitan przytaknął. Po transporcie na mostek dostarczono rację spirytusową, jako że nie było go w replikatorach.

- No i Zenonku od razu lepiej. Ale my tu gadu gadu, a nasza planetka się zbliża. No ale ho ho ho, ten spirytusik to nawet dobry jest!

- Dobra. Panie T'polek, dawać planetę na ekran główny. - Powiedział Sosnowski.

- Komandorze, będziemy za 3 minuty. Planeta pokryta jest w 96% etanolem. Brak życia.

- Przestań #!$%@?ć! Wrzasnął w napadzie furii Sosnowski - Jak #!$%@? brak życia jak my tam możemy bazę zbudować! Tam to dopiero będzie życie, dupy, alkohol, muzyka, a ten mi tu #!$%@? że życia nie ma, no co to to ja nie wiem.

- Hmm, typowa ludzka reakcja.

Ale ledwo skończył, a planeta znikła. Niemal natychmiast, na mostku pojawił się młody mężczyzna z rangą admirała.

- #!$%@? TWOJA #!$%@? W DUPĘ #!$%@?Ą MAĆ ODDAJ NAM PLANETĘ #!$%@? #!$%@?! - Wrzasnął Kapitan Cebulion. Mimo wrodzonej łagodności, nie tolerował krzywdzenia alkoholu.

Mężczyzna tylko uśmiechnął się

- Cebulion. Taaak. Przeciwieństwo Picarda. Mniejsze jaja niż Janeway, mniej przygotowany do sytuacji kryzysowych niż Sisko, no i alkoholik. Furiat.

- A ty kim jesteś, karmelku, co? - spojrzał pełen cichej furii Cebulion.

- Q.

- Q...tas. #!$%@?. Tylko #!$%@? nie szanuje alkoholu. - Powiedział Cebulion, pełen pretensji.

- Kapitanie - khy khy, przyjaźnie ostrzegam, iż potrafię, jak na wasze standardy, bardzo dużo. I oto nadszedł czas, na wasz pierwszy test. Ludzkość dzięki Picardowi przeszła go pomyślnie, to teraz jeszcze tylko Polacy.

To powiedziawszy, pstryknął. Ale...no i nic. Pstryka znowu....Nic?

- A no niech mnie! Kontinuum znowu odebrało mi moce czy jakie licho? - Zniesmaczył się Q.

- Kto wie, może Kontinuum też szanuje Alkohol, co? - Powiedział moralizatorsko Sosnowski.

- Nie....OCH NIE NIE! - Kapitan Cebulion wstał, i rozpoczął mowę pełną triumfu, patriotyzmu, wiary oraz męstwa.

- Widzicie - powiedział Cebulion - Ja wiedziałem dobrze, co się szykuje. Tak, panie T'polek. To była pułapka. Ale nie dla nas. Dla ciebie, Q. To czego flota federacji nie dokonała przez tyle lat, i z tak niesamowitą technologią, my zrobiliśmy z bogiem.

-??!?

- Tylko Kapitanowie polskich statków o tym wiedzą, ale - Krzyż wymalowany na statku ma specjalne właściwości antysatanistyczne. I ty, Q, pomiocie szatana, wpadłeś w pułapkę swiętej krwii Jezusa Chrystusa.

- To ABSURD! - Krzyknął Q, ale jego czas mijał nieubłaganie.

W tym momencie na mostek wpadli Księża, wyłączeni z obowiązku bycia pijanym

- Panie Kapitanie, anuntio vobis gaudum magnum - Zapłakali - Pan Jezus Chrystus I Maryja zawsze Dziewica pobłogosławili nas!

W tym samym momencie, na statku zapanowała Katolicka, szalona radość. Puszczono z głośników Hymn Polski. Wszyscy niekatolicy - nawet New Ageowiec Lon Pavu - nawrócili się, zapłakani. Zostali natychmiast ochrzczeni. Romulanin Vpeerdul, zagorzały Katolik, zwołał narodowców-kiboli i pobiegli na mostek, już upici

- Niech będzie pochwalony JEZUS CHRYSTUS! Szczęść Boże - kiwnął do przemiłych księży. Słysząc Hymn Polski, płakał, ale to był męski płacz patriotyczny. Kibole, już po wyrwaniu ławek, także uronili patriotyczne łzy.

- Cóż, Q - Uśmiechnął się Cebulion - Nawróć się, albo giń. Wybaczymy ci.

- Ale....ALE....Biblia mówi, by kochać bliźniego...

- Tak! - Rzekł Sosnowski - Dlatego ci wybaczymy, jeśli się nawrócisz.

- Nienienie! Znam pismo święte na pamięć - Zabijanie...tego...nie uczy bibla. Jestem wyśmienitym znawcą pism.

W tym momencie zapadła cisza, która zmieniła się w dziką nienawiść

- Jehowiec....- Rzekł Cebulion. NA MOIM STATKU?! - Ryknął, niemalże ogłuszając wszystkich na mostku.

Skinął głową na Vpeerdula. Nic więcej nie trzeba było mówić. Nadszedł czas na przedstawienie.

- Ty perfidny dewiancie..ty niekatoliku..Strażnice czytamy, taaaaaaak? Ja jestem strażnikiem normalności.

- Nie ma normalności. Nie wierzę w nią. Ja..nie jestem Świadkiem. Jestem wolną, oświeconą istotą.

- "WolnĄ"?! To transseks! Ty męska dziwko! - Chłopcy - do dzieła.

Kibole rozpoczęli taniec z ławkami.

- A na drzeeeewach zaaaamiast liści - będą wisieć - kooooomuniści! - śpiewali. - Preeeeeeeeeeeczzkoooooooomuuuuuuunąąąąąąą!!!! Pres-ko-muno, pre-sko-muno.

- Kiedyś #!$%@?łem proroka Bajorańskiego - Rzekł Vpeerdul - I ty jesteś dla mnie niczym.

To mówiąc, Butem zmiażdżył mu nogi i brzuch. Kibole zaś ławkami rozwalili mu głowę.

- Jeeeebać Pedałów! - Krzyknął Vpeerdul. Kibice zgodzili się z nim całkowicie.

Po zutylizowaniu i pochowaniu zwłok, Kapitan i Komandor znowu popijali Van Pura na mostku. Życie jakby ucichło.

- Kapitanie - Powiedział nagle mIHa'bel - Kontaktuje się z nami jakiś statek federacji.

- Na ekran!

Na ekranie pojawił się nikt inny jak Jean-Luc Picard

- Kapitanie Cebulionie! Moje wyrazy uznania. Q był moim problemem od zawsze. A pan...hmm....tak szybko. Ciekawe, macie statek i uniformy tak podobne do naszych, a nie jesteście w Federacji.

- #!$%@? się, słabeuszu ateuszu - powiedział kulturalnie Cebulion.

Picard uronił łzę, i uznając słuszną wyższość Cebuliona, uchylił głowę. Ekran wyłączono.

I tak oto, Polacy pokonali złego Q w Polski, Katolicki sposób.

UWAGA:

- Tekst jest humorystyczny i nie ma na celu obrażania fanów ST (sam nim jestem), Katolików, Kibiców, LGBT czy jakichkolwiek innych osób. Jest to wyśmianie skrajnego narodowstwa, natomiast sam jestem w połowie centrystą a w połowie człowiekiem apolitycznym. W kolejnym odcinku popatrzymy na lewą stronę skrajności. Nie obrażam także Hymnu Polskiego oraz ludzi na obrazku, to tylko aktorzy ułatwiający wyobrażenie wam sobie postaci. Choć przyznacie, że są...podobni. LLAP.
Kemotx - #podrozprzezkosmos #heheszki #polska #polityka #startrek 

A oto i zapowie...

źródło: comment_ZoCvXi6JBsDAlOtjfKA3s63fEP3SSZPy.jpg

Pobierz