Aktywne Wpisy
KRZYSZTOF_DZONG_UN +122
Larsberg +55
Obecne czasy to jest jakaś masakra. Abstynencja seksualna wywalona ponad skale. Same prawiczki i kawalery po wsiach. Nikt z młodych praktycznie nie rucha. Zero null. Może jedynie jakieś mityczne chady w miastach wojewódzich ale ich jest pewnie garstka. Stare Janusze co się pożenili w czasach gdy była bida mają #!$%@? z Grażynami a ich synom zostaje tylko walenie do porno xDDD
Ten kraj zdechnie jeszcze w tym stuleciu.
#przegryw
Ten kraj zdechnie jeszcze w tym stuleciu.
#przegryw
A oto i zapowiedziane opowiadanie. Uwaga, koniecznie przeczytaj wstęp do serialu, dostępny pod pierwszym tagiem.
Odcinek 1: "Q Crux Clan"
Na mostku spokojna atmosfera. Kapitan Cebulion i Sosnowski, już mocno wstawieni, popijają Van Pura
- Ka..kaka...pitanie, coco my właściwie lecimy w jaki system planetowy?
- Cóż...Zenku. Sensory wykryły planetę, gdzie oceany są pełne spirytusu.
Zenon rozpłakał się
- Czyż natura nie jest..uhyyy...piękna? Toż to raj wcielony!
- Właśnie dlatego mój drogi zostałem kim - KHY! - zostałem.
Nagle odezwał się Chorąży T'polek
- Kapitanie, jako taktyczny Wolkanin wiem to i owo o trikach i zasadzkach. A oto jedna z nich. Planeta pełna spirytusu i statek pełen pijaków. To zbyt oczywiste. Radzę zawrócić, ktoś chce nas zabić i przejąć statek. Teraz się domyśliłem...
Na to oczywiste palnięcie głupoty odpowiedział mIHa'bel
- Nie no co jak co, ale to takie obrzydliwe, plugawe, ochydne, jadowite, i durne sugestie, T'polek. Ten głupi statek jest dla nich bezwartościowy. No co to ma być za błazenada, jeden fazer i korytarze śmierdzące piwem? No to jakieś nieporozumienie jest. Plugawa szczujnia wolkańska i te twoje straszenie. Życzę ci najgorszego. - Owy Klingon znany był ze swego ostrego języka.
- Nie mam emocji i nie odczuwam dyskomfortu przez te słowa. Ale moje cofam - Po spotkanie ciebie, nawet Kahless umarłby z obrzydzenia. Jesteśmy jedną załogą i konflikty psują tylko efektywność.
-SPOKÓJ! - Krzyknął Kapitan, po czym dopił Van Pura do końca.
Atmosfera jakby ucichła. Cebulion z niepokojem patrzył na pustą stertę puszek pod nogami
- Zenonie...Zenusiu....ratunku....węże...ja tu widzę węże...duszą mnieeEeeEE - Zaryczał.
Nie pierwszy raz zresztą. 20% załogi cierpiało na delirium, ale Cebulion miał szczególnie ostre objawy
- Przetransportujcie naszą dwójkę prosto do centrum medycznego!
W centrum medycznym - pełnym krwi, medalionów, fraktali oraz podrabianych dyplomów - Siedział Lon Pavu
- Tak więc. Hmm! Panie Kapitanie, no to w pana przypadku tylko leczenie aromaterapią. Wyczuwam niepokój, a aromaterapia, choć odrzucana przez przemysły farmaceutyczne, leczy najlepiej. Choć oczywiście - kontynuował - gdyby był pan kobietą, no to wówczas byśmy zastosowali terapię rotofaliczną, inaczej zwaną rozluźnieniem obrotowodoodbytnym. Ale pan to się nie-na-da-je!
Nagle, w rzadkim przebłysku myślenia i własnego zdania, odezwał się Sosnowski
- Panie Pavu, a może by tak zastrzyk uspokajający? - Zapytał.
- O Maryjo Królowo, nigdy! Komandor chciałby aby Kapitan umarł nam tutaj na autyzm?
- No tak. No to może wszywka?
- Też nie Komandorze. To niehumanitarne pozbawiać człowieka alkoholu.
- Ale to go niszczy. Niech Doktor nie zapomina, że alkohol zniszczył sześcian Borgów.
- Co prawda to prawda, Komandorze. No to co, kompromisik, Panie Kapitanie?
Kapitan, ledwo przytomny, tylko pokiwał głową
- Robimy tak: Zamiast Van Pura, Spirytusik. Powoli i kulturalnie. Dobrze?
Kapitan przytaknął. Po transporcie na mostek dostarczono rację spirytusową, jako że nie było go w replikatorach.
- No i Zenonku od razu lepiej. Ale my tu gadu gadu, a nasza planetka się zbliża. No ale ho ho ho, ten spirytusik to nawet dobry jest!
- Dobra. Panie T'polek, dawać planetę na ekran główny. - Powiedział Sosnowski.
- Komandorze, będziemy za 3 minuty. Planeta pokryta jest w 96% etanolem. Brak życia.
- Przestań #!$%@?ć! Wrzasnął w napadzie furii Sosnowski - Jak #!$%@? brak życia jak my tam możemy bazę zbudować! Tam to dopiero będzie życie, dupy, alkohol, muzyka, a ten mi tu #!$%@? że życia nie ma, no co to to ja nie wiem.
- Hmm, typowa ludzka reakcja.
Ale ledwo skończył, a planeta znikła. Niemal natychmiast, na mostku pojawił się młody mężczyzna z rangą admirała.
- #!$%@? TWOJA #!$%@? W DUPĘ #!$%@?Ą MAĆ ODDAJ NAM PLANETĘ #!$%@? #!$%@?! - Wrzasnął Kapitan Cebulion. Mimo wrodzonej łagodności, nie tolerował krzywdzenia alkoholu.
Mężczyzna tylko uśmiechnął się
- Cebulion. Taaak. Przeciwieństwo Picarda. Mniejsze jaja niż Janeway, mniej przygotowany do sytuacji kryzysowych niż Sisko, no i alkoholik. Furiat.
- A ty kim jesteś, karmelku, co? - spojrzał pełen cichej furii Cebulion.
- Q.
- Q...tas. #!$%@?. Tylko #!$%@? nie szanuje alkoholu. - Powiedział Cebulion, pełen pretensji.
- Kapitanie - khy khy, przyjaźnie ostrzegam, iż potrafię, jak na wasze standardy, bardzo dużo. I oto nadszedł czas, na wasz pierwszy test. Ludzkość dzięki Picardowi przeszła go pomyślnie, to teraz jeszcze tylko Polacy.
To powiedziawszy, pstryknął. Ale...no i nic. Pstryka znowu....Nic?
- A no niech mnie! Kontinuum znowu odebrało mi moce czy jakie licho? - Zniesmaczył się Q.
- Kto wie, może Kontinuum też szanuje Alkohol, co? - Powiedział moralizatorsko Sosnowski.
- Nie....OCH NIE NIE! - Kapitan Cebulion wstał, i rozpoczął mowę pełną triumfu, patriotyzmu, wiary oraz męstwa.
- Widzicie - powiedział Cebulion - Ja wiedziałem dobrze, co się szykuje. Tak, panie T'polek. To była pułapka. Ale nie dla nas. Dla ciebie, Q. To czego flota federacji nie dokonała przez tyle lat, i z tak niesamowitą technologią, my zrobiliśmy z bogiem.
-??!?
- Tylko Kapitanowie polskich statków o tym wiedzą, ale - Krzyż wymalowany na statku ma specjalne właściwości antysatanistyczne. I ty, Q, pomiocie szatana, wpadłeś w pułapkę swiętej krwii Jezusa Chrystusa.
- To ABSURD! - Krzyknął Q, ale jego czas mijał nieubłaganie.
W tym momencie na mostek wpadli Księża, wyłączeni z obowiązku bycia pijanym
- Panie Kapitanie, anuntio vobis gaudum magnum - Zapłakali - Pan Jezus Chrystus I Maryja zawsze Dziewica pobłogosławili nas!
W tym samym momencie, na statku zapanowała Katolicka, szalona radość. Puszczono z głośników Hymn Polski. Wszyscy niekatolicy - nawet New Ageowiec Lon Pavu - nawrócili się, zapłakani. Zostali natychmiast ochrzczeni. Romulanin Vpeerdul, zagorzały Katolik, zwołał narodowców-kiboli i pobiegli na mostek, już upici
- Niech będzie pochwalony JEZUS CHRYSTUS! Szczęść Boże - kiwnął do przemiłych księży. Słysząc Hymn Polski, płakał, ale to był męski płacz patriotyczny. Kibole, już po wyrwaniu ławek, także uronili patriotyczne łzy.
- Cóż, Q - Uśmiechnął się Cebulion - Nawróć się, albo giń. Wybaczymy ci.
- Ale....ALE....Biblia mówi, by kochać bliźniego...
- Tak! - Rzekł Sosnowski - Dlatego ci wybaczymy, jeśli się nawrócisz.
- Nienienie! Znam pismo święte na pamięć - Zabijanie...tego...nie uczy bibla. Jestem wyśmienitym znawcą pism.
W tym momencie zapadła cisza, która zmieniła się w dziką nienawiść
- Jehowiec....- Rzekł Cebulion. NA MOIM STATKU?! - Ryknął, niemalże ogłuszając wszystkich na mostku.
Skinął głową na Vpeerdula. Nic więcej nie trzeba było mówić. Nadszedł czas na przedstawienie.
- Ty perfidny dewiancie..ty niekatoliku..Strażnice czytamy, taaaaaaak? Ja jestem strażnikiem normalności.
- Nie ma normalności. Nie wierzę w nią. Ja..nie jestem Świadkiem. Jestem wolną, oświeconą istotą.
- "WolnĄ"?! To transseks! Ty męska dziwko! - Chłopcy - do dzieła.
Kibole rozpoczęli taniec z ławkami.
- A na drzeeeewach zaaaamiast liści - będą wisieć - kooooomuniści! - śpiewali. - Preeeeeeeeeeeczzkoooooooomuuuuuuunąąąąąąą!!!! Pres-ko-muno, pre-sko-muno.
- Kiedyś #!$%@?łem proroka Bajorańskiego - Rzekł Vpeerdul - I ty jesteś dla mnie niczym.
To mówiąc, Butem zmiażdżył mu nogi i brzuch. Kibole zaś ławkami rozwalili mu głowę.
- Jeeeebać Pedałów! - Krzyknął Vpeerdul. Kibice zgodzili się z nim całkowicie.
Po zutylizowaniu i pochowaniu zwłok, Kapitan i Komandor znowu popijali Van Pura na mostku. Życie jakby ucichło.
- Kapitanie - Powiedział nagle mIHa'bel - Kontaktuje się z nami jakiś statek federacji.
- Na ekran!
Na ekranie pojawił się nikt inny jak Jean-Luc Picard
- Kapitanie Cebulionie! Moje wyrazy uznania. Q był moim problemem od zawsze. A pan...hmm....tak szybko. Ciekawe, macie statek i uniformy tak podobne do naszych, a nie jesteście w Federacji.
- #!$%@? się, słabeuszu ateuszu - powiedział kulturalnie Cebulion.
Picard uronił łzę, i uznając słuszną wyższość Cebuliona, uchylił głowę. Ekran wyłączono.
I tak oto, Polacy pokonali złego Q w Polski, Katolicki sposób.
UWAGA:
- Tekst jest humorystyczny i nie ma na celu obrażania fanów ST (sam nim jestem), Katolików, Kibiców, LGBT czy jakichkolwiek innych osób. Jest to wyśmianie skrajnego narodowstwa, natomiast sam jestem w połowie centrystą a w połowie człowiekiem apolitycznym. W kolejnym odcinku popatrzymy na lewą stronę skrajności. Nie obrażam także Hymnu Polskiego oraz ludzi na obrazku, to tylko aktorzy ułatwiający wyobrażenie wam sobie postaci. Choć przyznacie, że są...podobni. LLAP.