Wpis z mikrobloga

@ogur: Współrządzenie powinno być naturalną odpowiedzią na to. Zresztą umożliwia to rzeczy, na które dawne metody sukcesji nie pozwalały.

Teraz w wieku 30 lat zamiast samodzielnie przejmować tron, dziedzic może już pobierać nauki i szkolić się w administracji, dyplomacji i militariach u boku urzędującego monarchy z długim stażem. To jeszcze usprawnia przekazanie władzy, bo monarcha umierający w wieku ~90 lat zostawia po sobie następce z 30 letnim stażem. W jakim
  • Odpowiedz
@Tostu: Dokładnie. Zresztą partie rządzące w demokracji mają władze przez kilka, kilkanaście lat. Jak mogą dobrze rządzić skoro efekty ich polityki widać nawet po dłuższym okresie. Mają to w dupie. Nachapać się i spadać.

Co innego monarcha. Mając perspektywę 50 lat rządów. Musi się liczyć z tym, że jak coś spieprzy teraz to spotka się z konsekwencjami w przyszłości. Poza tym dochodzi tu motyw długofalowego planowania na które nie stać
  • Odpowiedz
Jest to kolejnym dowodem na wyższość monarchii nad demokracją. Istnieje tutaj pewien dynastyczny interes w tym, żeby państwo dobrze funkcjonowało, odpowiedzialność przechodzi z ojca na syna, podczas gdy w demokracji banda ludzi bez doświadczenia (elektryk, pediatra, śpiewak) na 4 lata przejmuje stery państwa, bez prawniczego doświadczenia tworzy ustawy, przy okazji starając się po cichu nachapać jak tylko się da, żeby po zejściu z urzędu być ustawionymi do końca zycia i żeby nikt
  • Odpowiedz
@Nikron: Obserwując historię, ciężko mi znaleźć jakąkolwiek demokrację, która przeprowadziła naprawdę ciekawe, odważne reformy rzutujące na kolejne wieki czy chociaż dziesięciolecia. Najciekawsze z nich:
- Reformy Dioklecjana
- Reformy Konstantyna
- Reformy Justyniana
- Reformy Piotra Wielkiego
-
  • Odpowiedz