Wpis z mikrobloga

@esposito: Bo niektóre kawałki ma strasznie kiczowate... wiadomo, że Buckethead jest znany z 'psychozy' ale czasem takie zabawy po prostu się nie nadają ani na płytę ani na koncert. Nie będę rzucał konkretnymi przykładami bo Buckethead ma prze-prze-przeogromną dyskografię.
  • Odpowiedz
@esposito: Zeby wszystko bylo jasne - jestem fanem Bucketheada i dobrych kilka lat temu ostro sie nim 'interesowalem' (a raczej jego tworczoscia). Nie mozna go porownywac do jakiegokolwiek innego wykonawcy bo on jest po prostu specyficzny jak malo kto. :P Przykladowo pierwsza minuta tego kawalka: http://www.youtube.com/watch?v=USBnKdsJApo

Sa nagrania, ktore sa >cale< w takich charakterze. Wiadomo, ze to kwestia gustu ale porownujac do kawalkow Bucketa zalinkowanych nawet tutaj widac jaka to 'roznica'.
  • Odpowiedz
@dptd: Pewnie dlatego mi się podoba - pierwsza minuta tamtego kawałka jest dobra i kończy się fajnym przejściem - to w nim właśnie lubię :)

A Soothsayer faktycznie - jeden z lepszych kawałków. W 2:50 mi zawsze szczęka opada do ziemi :P
  • Odpowiedz
@esposito: E tam, akurat 2:50 nie jest jakieś specjalnie wymagające technicznie. : P Chociaż ma swój flow. :D Mnie najbardziej zawsze uderzał fragment w Jordanie ale daj mi moment zaraz znajdę... ok mam: http://www.youtube.com/watch?v=OTcg9JybEp8 (od 1:27 :D).

Btw. wiesz, ze jeden gosc (chyba z New Mexico, juz nie pamietam) coveruje (coverowal) mase kawalkow Bucketheada? I to na super poziomie! Na bank znajdziesz... wiem, ze mnie gostek zainspirowal bo udowodnil, ze mozna
  • Odpowiedz
@esposito: Dokładnie ten... widzę, że trochę 'zmroczniał' jeżeli chodzi o jego image. :P Pewnie mają jakąś nazwę... ta technika to się ogólnie 'tapping' nazywa (czyli uderzasz palcami w strunę już na konkretnych progach (taka odmiana hammer on)).
  • Odpowiedz