Wpis z mikrobloga

Kurde Mircy słuchałem tego kawałka milion razy i w sumie nigdy nie zwróciłem uwagi, o co w nim chodzi. Jednak ostatnio, podczas dłuższej trasy, rozgryzłem to wreszcie. ;)
Tekst okazuje się być świetnie opowiedzianą, romantyczną historią, jakby wyrwaną z kina drogi, w której nie ma przypadkowych wersów. Taki polski Bonnie i Clyde, tyle, że bez kradzieży i mordowania ludzi... Oto moja interpretacja:

Wszystko zaczyna się w samochodzie. Oboje pędzą autem w nieznanym kierunku:

Za horyzontem wielka korona gór
Na karoserii różowieje kurz
Odsuwasz dach, w rękę łapiesz wiatr
Powiedz prawdę, ile lat mnie kochasz?

Podróż jest długa i męcząca, ale im to nie przeszkadza:

Droga ucieka, noga już ciężka jest
Opór decha i z oczu znika sen

Okazuje się, że oboje poświęcili wiele (być może nawet dotychczasowe związki), żeby być teraz razem:

Będzie nam najbliższych czasem brak
Spalone mosty to najlepszy w życiu start

Ewidentnie wrócili do siebie po długiej rozłące (później okaże się, że było to 10 lat). Chcą odbudować związek i wszystko zmienić. Zmienić ponownie.

Ratujmy co się da
Obróćmy jeszcze raz
Kalejdoskop

Kamera wraca do samochodu. Pierwszy wers (jeden z najlepszych w utworze) jest bardzo znaczący:

Wóz tnie powietrze, jak nóż weselny tort
W najbliższym mieście każę obudzić dzwon

Wiedzą, że ta podróż będzie ich sporo kosztować:

Za marzenia słono płaci się
Lecz życie tak niepowtarzalne jest

Z obojga po latach wreszcie schodzi powietrze:

Wyciągasz palce wtedy, gdy zmieniam bieg
Gdzieś zniknął pancerz, który krępował mnie
Wolność ma tak śmiesznie słony smak
Mnie też żal tamtych, zakręconych lat

Ratujmy co się da
Obróćmy jeszcze raz
Kalejdoskop

Wracają wspomnienie. Te dobre:

Pamiętam, jak do miasta raz
zjechał na dzień wielki cyrk
Po przedstawieniu byłaś zła
bo chciałem w świat z cyrkiem iść

Na karuzelę musiałem cię wziąć
By pęd osuszył ci łzy
Tunel miłości jak noc objął nas
Pocałowałaś mnie tam pierwszy raz

Obiecywałaś pół nieba mi dać

Oraz te złe:

Wyjechał cyrk, a ty z nim zniknęłaś

Odrosła trawa, gdzie stał diabelski młyn
Po czterech latach wróciłaś, ale z kimś
Wnet zrozumiałem, że ja tylko tracę czas
I wyjechałem, by pokazać na co mnie stać

W końcu sam autor zaczyna zastanawiać się nad opowieścią:

Co za historia, w powietrzu wisi kicz
W promieniach słońca blacha jak złota lśni
Każdy nit w silniku całym drży
Wszyscy pragną szczęśliwego końca

Pojawia się wątek erotyczny ( ͡º ͜ʖ͡º):

Twoja sukienka przed czasem zdradza mi
To, co mnie czeka być może jeszcze dziś
Przez dziesięć lat wyśniłem dzień po dniu
Wielką ucieczkę, najdłuższą drogę do twych...

Po wszystkim wracamy do początkowej sceny w aucie. Cała historia perfekcyjnie zamyka się klamrą:

Za horyzontem niepewność czeka nas
Gnamy jak pocisk prosto w objęcia dnia
odsuwasz dach i w rękę łapiesz wiatr
Powiedz mi prawdę, ile lat mnie kochasz!

Happy end!
elniks - Kurde Mircy słuchałem tego kawałka milion razy i w sumie nigdy nie zwróciłem...
  • 4
  • Odpowiedz
@elniks: Właśnie słyszałem ten utwór i Internet powiedział, że Twój wpis to jedyna jego interpretacja...

I jestem tu, żeby napisać, że masz rację. Choć nie napisałeś o wszystkim. Nie napisałeś o 14 latach między cyrkiem, a sukienką w aucie. Ciekaw jestem Twojego zadania o tym, przed czym uciekają i co zostało za spalonym mostem?
  • Odpowiedz
@iluvatarek: Fajnie, że przypominasz mi o tym. Dzięki. Miła odskocznia od czytania czwarty tydzień o imigrantach. ;)

Z obliczeń wyszło mi 10 lat. Ale być może należy dodać te cztery, po których "wróciła, ale z kimś"?

Co do Twojego pytania - myślę, żeby zostawić to niedopowiedzenie. Dzięki niemu każdy może wstawić w tę historię swoje własne nieudane związki, kłopoty, niepowodzenia i wszystko to, przed czym sam chciałby uciec i zacząć od
  • Odpowiedz