Wpis z mikrobloga

#zyciorys #fuckedupstory #przegryw

Nie wiem czy to przeczytasz czy nie. Nie zależy mi na tym, aby przeczytało to nie wiadomo ile osób, mam jednak cichą nadzieję że znajdzie się choć jedna, którą ta opowieść zainspiruje do przemyśleń czy wyciągnięcia wniosków. Będzie to historia o człowieku, który nienawidzi siebie, gardzi sobą i ma niedobór serotoniny w mózgu. Człowiek, który zawsze uparcie twierdził, że depresja jest domeną ludzi słabych, samemu nie wiedząc że ma jej objawy. Niezwykłe potrafi być życie, które przesycone ironią potrafi dać lekcje indywidualne.

Zawsze byłem inteligentny. Próżny w swoim przekonaniu i pełen pychy, zawsze spoglądałem na innych rówieśników z wyższością. Wiedziałem że to niewłaściwe, a co najmniej niegrzeczne. Nie żebym uważał się za geniusza, co to to nie. Po prostu chyba za szybko nauczyłem się czytać. Koledzy z 5 grupy w przedszkolu patrzyli na mnie dziwnie jak mówiłem tym debilom, że dinozaury pisze się przez "u", a nie przez "ł", mimo że od strony fonetycznej brzmi to inaczej. Tak czy owak, mimo swojej próżności miałem wielu przyjaciół. Dobierałem ich sobie starannie, ja wywierałem wpływ na nich, a oni na mnie.

Szkoła podstawowa była dla mnie ciężkim okresem. Z matką nauczycielką, bojowym pedagogiem z despotycznym charakterem powinienem być niczym maminsynek, a było wręcz odwrotnie. Zawsze mnie chwaliła za dobre oceny, kazała przepisywać zeszyty jak były niestarannie prowadzone, a ja za to nienawidziłem jej z całego serca. Wiem, że chciała dobrze, ale inni mieli inaczej. Chciałem tego samego, ale ona zawsze wiedziała swoje. Cóż, miałem mniej niż 12 lat, więc kto by potraktował moje zdanie poważnie? Sam wiedziałem, że bym tak myślał gdybym miał syna. Rodzice nigdy mnie nie słuchali, moje opowieści były nudne i głupie, a to co mi się przydarzyło, było tylko gówniarską przygodą niewartą uwagi i zainteresowania. Z początku tego nie rozumiałem, potem wiedziałem, że tak po prostu jest i tyle. Nauczyłem się więc zajmować sobą samemu, a poglądy konfrontowałem z opiniami innych dorosłych, których podsłuchiwałem z piętra gdy byli na kawie u moich rodziców.

Zacząłem pływać wyczynowo. Poszedłem do klasy sportowej, do której wszyscy koledzy z mojej sekcji zaczęli chodzić już rok wcześniej. Matka nie chciała mnie tam zapisywać, bo ona tam nie pracuje, a poza tym to jest 2 najlepsza szkoła w mieście, a nie pierwsza. W końcu po półrocznym lamencie i prośbach, zgodziła się na przeniesienie mnie, pod warunkiem zdobycia średniej ponad 5. Z łatwością osiągnąłem ten cel, bo wiedziałem że w końcu będę z nimi.

Początki były trudne. Nie cała klasa uprawiała pływanie, resztę stanowiły; jak to ja ich nazywałem- brudasy, które wywodziły się z reguły z gorszych dzielnic. Widzieli jednak, że wkroczyłem wśród swoich, wszyscy znajomi cieszyli się i czekali aż do nich dojdę. Nie jak na jakąś gwiazdę, po prostu spędzając ze sobą tyle czasu, byliśmy dla siebie jak wielkie rodzeństwo. Treningi zaczynały się o 7, a kończyły o 8:30. Potem autobus do szkoły, ze szkoły znów na basen, a o 17 przyjeżdżała matka aby zabrać mnie do domu.

Po pewnym czasie nie chciało mi się trenować. Korespondencyjne mistrzostwa Polski wyszły mi jednak lepiej niż sądziłem i w końcu znalazłem swój ulubiony styl- klasyczny. Trenowałem dalej, a trenera nienawidziłem i kochałem. Tak samo on traktował nas- poważnie i to mi się podobało. Mamusia była zadowolona z wysportowanego i dobrze uczącego się synka, a synek zadowolony, że nie musi słuchać jej lamentów i #!$%@? że dostał 4+ a nie 5 z kartkówki.

Latka mijały i zaczęło się gimnazjum, dalej klasa sportowa i ci sami znajomi, plus reszta brudasów nie trenująca pływania. Polubiliśmy się, razem piliśmy i bawiliśmy się. Nie tak jak inne gimbusy, które opowiadały na przerwach ile to oni nie wypili i jacy są gangsterscy. Zawsze zostawało to między nami i nie uważaliśmy faktu picia alkoholu za powód do lansu czy chwalenia się. Takie zabawy jednak zapoczątkowały jedne z najdziwniejszych doświadczeń życiowych w moim życiu, których nienawidzę i zarazem jestem wdzięczny za nie.

Na zawodach poznałem Tomka. Była to 2 klasa gimnazjum i od razu go polubiłem. Okazało się, że jest z miasta, w którym się urodziłem, w którym miałem przyjaciela i innych znajomych, z którymi jednak nie utrzymywałem kontaktu- bo rodzice przeprowadzili się do mniejszej miejscowości. Tak się jednak jakoś złożyło, że od słów do słów, postanowiłem pojechać i się tam zabawić. Kompletnie sam, bez wiedzy rodziców. Wiedziałem, że by mnie nie puścili mimo że już nie byłem taki młody, a poza tym nawet jakby mnie puścili, musiałbym pewnie spać u babci. W dupie miałem taki układ. Powiedziałem więc, że jadę na zawody do innego miasta, co nie wzbudziło żadnych ich podejrzeń- średnio 3 razy w miesiącu wyjeżdżaliśmy na zawody. Na niektóre nie jeździłem, tylko jechałem spać do moich ziomeczków.

Damian jednak z czasem zaczął świrować. Miał #!$%@?ętą matkę, która piła nałogowo. Kiedyś, gdy graliśmy na pegasusie mając po 6 lat, ona weszła do pokoju i po prostu upadła. Damian tylko krzyknął "mamo, znowuuuu"... Ja byłem przerażony, ale on uspokoił mnie mówiąc że ona tak po prostu ma. I dalej graliśmy, zaraz obok jej zwłok. Na szczęscie po 3 godzinach się ocknęła, a ja wyszedłem.

Imprezy były super! Nie jakieś biedackie picie w krzakach. Mieszkanie było nowiutkie, czyściutkie, z dużym telewizorem 32 calowym i dupą jeszcze większą (takie czasy). Głośniki, muzyka i piwo przez całe dwa dni. Rodzice Tomka się rozwiedli, za to nim opiekowała się pełnoletnia siostra. Jeszcze głupsza niż my. Z dużymi cyckami i jędrną dupą, czym nadrabiała w moich gówniarskich oczach.

Pewnego razu wpadliśmy na pomysł stworzenia strony internetowej, na której zaczniemy zarabiać duże pieniądze... Internet w PL rozwijał się coraz szybciej, a ja właśnie bawiłem się w cmsie php-fusion. Kolega jeszcze lepiej ogarniał webmastering, siedział w tym od samego początku. Od słowa do słowa, zaczęliśmy działać. On zajął się stroną techniczną, ja wyszukałem ciekawą ofertę na nazwie i kupiliśmy serwer wraz z domeną. Nie bacząc na regulamin, zaczeliśmy umieszczać na niej filmiki pornograficzne w najwyższych rozdzielczościach. Piraciliśmy porno zanim to się stało modne, a nasza strona była nastawiona na międzynarodową publiczność, wiedząc że Polaczków nam nie starczy.

Po jakimś czasie, strona zaczęła przynosić dochody. Duże. Było tego tak dużo, że nawet po podziale na nas dwóch nie wiedziałem co z tym zrobić. Bałem się jak cholera, bo gdyby tylko fiskus się dowiedział, a co gorsze rodzina, że ich 15 letni syn prowadzi popularną stronę pornograficzną z 50k uu dziennie. Byłem też jednak zadowolony, bo podobało mi się to podwójne życie. Rodzice i tak się mną nie interesowali, a ja nie miałem im tego za złe. Po prostu tak zawsze jest między rodzicami a dzieckiem no nie? Dziecko swoje, a rodzice swoje. Poza tym nigdy mi grosza na nowe buty czy ciuchy nie szczędzili- chodziłem dobrze ubrany, mieszkałem też ponad przeciętnie. Jednak nigdy mi nie dawali gotówki co mnie doprowadzało do szału. Bo widziałem jak biedniejsze dzieci ode mnie wyciągnęły od mamy 2 złote na bułkę, za to moja matka zawsze mi odmawiała mówiąc że nie ma pieniędzy, po czym prosiła o "3 paczki LM niebieskich. " Siostra Tomka była trochę bardziej ogarnięta w tych sprawach, poza tym miała prawie 20 la (!), więc na pewno znała się na rzeczy. Wprowadziliśmy dodatkowe płatności paypal i interes kręcił się dalej, a fiskus był nam niestraszny. W końcu PP był niezbyt popularny, a kasę wypłacała nam siostra Tomka, która i tak miała wpływy od ojca z Niemiec. Więc ledwo ledwo, tak ciągnęliśmy.

Nie wiedzieliśmy na co wydawać kasę, więc na imprezę kupowaliśmy najdroższe alkohole, które smakowały naszym zdaniem gorzej niż leśny dzban. Zaczęliśmy palić trawkę i imprezować ostrzej. Do tego zawsze stawialiśmy, a inni widzieli w nas bogów życia. Zawsze Tomek obracał się wśród dziewczyn, ja jednak, mimo że byłem niebrzydki, a nawet miałem powodzenie, siedziałem z chłopami gadając o nowych trikach w google i grach kompterowych. Nie to, że miałem awersję do dziewczyn- po prostu wciąż miałem w pamięci tą szmatę, która zabawiała się moimi uczuciami. Byłem w niej zakochany przez 6 lat, więc nawet jeśli byłem młody, bolało to dalej... Potem zaczęły się lata licealne.
  • 3