Wpis z mikrobloga

Ktoś tu dzisiaj pisał w gorących, że jedzie do Tajlandii. Tak się składa że gdzieś z miesiąc albo dwa temu też dostałem na Linked In, ofertę pracy w Bangkoku jako programista... Normalnie zlewam takie oferty, bo na ogół pochodzą z Nimiec, Francji czy UK albo jakiegoś innego zadupia. Ale Tajlandia to już inna sprawa, i nawet mimo dużej ilości pań z penisami, wciąż wydawało mi się i wydaje atrakcyjna miejscówka, ze względu na zupełnie inną kulturę, ciepło, plaże, wodę, ciepło, drinki, nocne życie i jeszcze więcej ciepła. O kobietach nie wspominam bo mi ktoś zaraz w komentarzach wypomni.

Stwierdziłem w każdym razie że jestem raczej bez szans, ale ponieważ ryzyko było żadne, przygotowałem angielskie CV na kolanie, wysłałem im i po jakimś tygodniu dostałem zaproszenie na rozmowę. Tu już byłem trochę zły na siebie i zacząłem się zastanawiac czy jest sens w to brnąć żeby nagle nie musieć podejmować życiowych decyzji, ale znów, szkoda było odpuścić zabawy.

No i przyszedł czas na rozmowę... o 8 rano ze względu na różnicę czasu... Ja w samych gaciach, prosto z łóżka na lekkim kacu ze stylizacją na menela po dwutygodniowej libacji (wiem że to był brak szacunku ale tak naprawdę mi nie zależało), w każdym razie całe szczęście że nie chcieli wideokonferencji bo nie wiem jakbym to rozegrał :p

Jakby nie było, byłem pewien że to już koniec mojej przygody z Tajlandią, wieczną imprezą i mordowowaniem prostytutek a potem chowania ich w szfach #pdk
Tym większe było moje zdziwienie gdy po dwóch tygodniach odpisali że jestem strasznie zajebisty, i w ogóle taki fajny i przystojny (a przynajmniej coś w tym stylu), i chcą się umówić na ostatni etap rekrutacji. I teraz w sumie nie wiem co robić bo nigdy nie myślałem że to może dojść do takiego etapu. Tym bardziej że nijak się do tego nie przykładałem ani nie starałem.

Stawka taka sobie bo mniej więcej 40k - 45k Bachtów, co daje w przeliczeniu 1300 USD czyli pi razy oko, kasę którą dostaje tutaj w Polsce do ręki (z perspektywami na więcej, przy czym oczywiście życie w Tajlandii jest pewnie trochę tańsze), a pracuje mi się tutaj też bardzo fajnie i tak naprawdę nie specjalnie chce się gdziekolwiek ruszać, a przynajmniej nie planowałem tego na poważnie wcześniej.

No i #pytanie brzmi. Co wy byście zrobili w takiej sytuacji. Kontynuowalibyście temat?

TL;DR; Dostałem ofertę pracy w Bangkoku i nie wiem co robić.

#kiciochpyta #firstworldproblems #zyciowerozkminy
  • 3