Wpis z mikrobloga

Dzisiaj dzwoniłem do jednego z Urzędów Wojewódzkich z pytaniem w sprawie opłaty legalizacyjnej naliczanej przy rozbiórkach. Za trzy miesiące wchodzi w życie nowelizacja przepisów, dzięki której możliwe będzie umorzenie lub rozłożenie na raty takiej opłaty przez wojewodę.

Skończyło się na tym, że tłumaczyłem urzędniczce na czym ta nowelizacja ma polegać, bo ona o tym nie słyszała, a po 10 minutach dostałem ofertę pracy w tym urzędzie, bo "jestem w tym nieźle oblatany". Jakbym miał wiedzę o konstrukcji pomocy de minimis to prawdopodobnie mógłbym od jutra zacząć. ( ͡° ͜ʖ ͡°)

W każdym bądź razie ogarnął mnie smutek, bo urzędniczka odpowiedzialna za zajmowanie się tymi opłatami (a to są naprawdę potężne pieniądze), ledwo co ogarniała, twierdząc na przykład, że po nowelizacji trzeba będzie złożyć wniosek o rozłożenie na raty w dokładnie 8 dniu od wydania postanowienia o naliczeniu opłaty legalizacyjnej, bo przez pierwsze 7 dni, to nie będzie zaległa opłata (a to jest warunek umorzenia/rozłożenia na raty), a 8 już trzeba będzie wydać nakaz rozbiórki. W ogóle miałem wrażenie, że dla niej najlepiej by było jakby zostały stare przepisy, gdzie każdy wniosek był z miejsca umarzany. Mniej roboty. ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Na szczęście patrząc po ludziach, którzy razem ze mną studiują administrację, to jest szansa, że za chwilę zacznie się to poprawiać, bo wiedzę o prawie administracyjnym na naszej uczelni stoi na wysokim poziomie.