Wpis z mikrobloga

#madroscizfrondy ##!$%@? :

"Samolot schodził do lądowania. Nie mogąc zlokalizować pasa, na przepisowej wysokości, piloci zwiększyli moc silników. Samolot rozpoczął wznoszenie. Wtedy rosjanie odpalili mikroładunki rozmieszczone w różnych miejscach Tu-154 (zainstalowane podczas remontu w Samarze). Rozerwaniu uległo skrzydło oraz część kadłuba. Ponieważ zbiorniki paliwa znajdują się w skrzydłach, to silniki nie dostały swojej dawki paliwa i stanęły. Samolot zaczął przepadać. Dzięki niskiemu pułapowi, przytomności pilotów i drzewom udało się posadzić samolot na bagnie, pomimo uszkodzeń. Część osób zginęła, a część przeżyła. Ci, którzy przeżyli w większości zebrali się wokół wraku. Oficerowie BOR ruszyli w teren szukać pomocy. Wtedy na teren katastrofy zrzucono bombę paliwowo-powietrzną. Zgineli ci, co byli przy wraku. Oficerowie BOR, których nie zabiło ciśnienie i ogień, widząc co się stało, schowali się. Służby specjalne rosjan wytropiły ich i po krótkim pościgu wybiły co do jednego. Potem można już było opowiadać różne bajki, bo teren katastrofy nie odzwierciedlał rzeczywistego przebiegu zamachu."