Wpis z mikrobloga

#oswiadczenie #piwo #nocnazmiana
ja #!$%@? jak mnie #!$%@?ą takie cioty, no #!$%@?, o jaki ja jestem wielce wytrawny smakosz najbardziej regionalnych piw na świecie. oooo jaki dobry regionalny złoty bażant, podkreślam regionalny bażant i do tego jeszcze złoty. albo „oo kupię sobie jakieś piwerko ale nie jakieś tanie, musi być regionalne, jestem lepszy bo piję trunki z piwoteki a wy co nadal perełki czy warki z czteropaku z żabki? hehehe perła to już koncernówka to wy nie wiecie? ja piję dyniamit od pinty. co z tego że nigdy nie lubiłem dynii i idąc ulicami w helołin zbierało mi się na wymioty ale piję, niebo w gębie, najwyżej popiję jakimś ciechanem. albo może weźmy dziś coś z ursa maior. gdyby było ciut bardziej regionalne to chyba #!$%@?łoby mnie z fotela w jakieś bieszczady czy inne zadupie a wokoło tańcowałyby dziołchy w ludowych strojach. rozumiem ducha tych lokalnych specjałów, a nie koncernowe szczyny serwowane studenciakom w pubach. dla wątpliwej przyjemności #!$%@? się mogę ewentualnie wypić z kumplami stronga w klubie ale to tylko jak za guinnessa #!$%@?ą cenę dwadzieścia złota i nie będzie chciało mi się #!$%@?ć po fortunę czarną do żabki. prawdziwe #!$%@? szoł zaczyna się wtedy kiedy mówią mi że nie ma gniewosza. no jak to #!$%@? nie ma gniewosza teraz to niby taki mainstream że co drugi gnój pije noteckie zamiast maxi kinga 10%. barman proponuje mi piwo z sokiem, no przecież seba to jest profanacja mówię ci, niszczyć takie wysycenie, szlachetny głęboki kolor i sztywną pianę aromatem jakiegoś syropu przechowywanego w plastikowej butelce, ja to teraz w domu wszystko sam robię i kupiłem już aparaturę i dębowe beczki najwyżej jak nie wyjdzie to będzie wszędzie #!$%@?ło drożdżami i #!$%@?ą mnie ze stancji. ale i tak taki ze mnie smakosz że nie wyrzucę tej beczki będę w niej tkwił aż do śmierci jak jakiś #!$%@? filozof co to w niej spał. smakosz musi być skory do poświęceń . nie interesuje mnie że nie było dostawy, jak będzie trzeba to będę #!$%@?ć po taryfę na drugi koniec miasta byle tylko podjechać do piwoteki i kupić sobie akademickie łódzkie. albo nie, może jakiś cydr wezmę bo w sumie to nie lubię jabłek i gardzę reddsami ale cydr to cydr, to nie są jabłka, to jest tajemna szlachetna receptura przekazywana z dziada pradziada.
  • 6
ja piję dyniamit od pinty. co z tego że nigdy nie lubiłem dynii i idąc ulicami w helołin zbierało mi się na wymioty ale piję, niebo w gębie

@koreanczyk:
Dyniamit z dynią ma wspólną tylko nazwę.