Wpis z mikrobloga

Mój pradziadek, razem z prababcią i swoimi dziećmi przyjechali do Polski z Francji, około roku 1946, skuszeni przepięknymi gazetkami propagandowymi (jak to w Polsce jest pięknie, jest dużo pracy i naprawdę dobrze się żyje) i za namową agentury rosyjskiej działającej także we Francji (oczywiście wtedy nie znali prawdy). Trafili w okolice Wałbrzycha a dokładniej do Jedliny Zdroju. Mocno zawiedli się otaczającym ich dobrobytem. Mój pradziadek został górnikiem. Dojeżdżał codziennie do pracy do Wałbrzycha w czasach w których górnictwo w mieście jeszcze działało i miało się całkiem dobrze. Wielokrotnie namawiano go do przystąpienia do partii, jednak ten się nie zgadzał, nadal czując się oszukanym.

Musieli go za to przykładnie ukarać

Rok 1949

Na terenie kopalni budowano jakieś torowisko. Po skracaniu podkładów pod tory, zostały takie niewielkie klocki drewna (odpady), które można było sobie porąbać na miejscu i brać na rozpałkę. Pradziadek wziął jeden, większy kawałek żeby mieć na czym siedzieć podczas jazdy na pace auta, którym wracał wraz z innymi pracownikami. Przy wychodzeniu zaczepiła go portierka i zapytała:
-Xxxx gdzie wynosicie własność zakładu?!
-Niosę to do auta żeby mieć na czym siedzieć i zostawię to w tym aucie.
Wrócił do domu, drewno jak powiedział tak zostawił i wydawało by się że po sprawie.

Powtórka z poprzedniego wpisu.

Po tygodniu został aresztowany i oskarżony o kradzież mienia państwowego o wartości 2,70 starych złotych.
Sąd skazał go na 6 miesięcy pozbawienia wolności.

Nikt nie przejmował się tym czy był winny. Ktoś powiedział że był i to musiała być prawda.

Po dwóch miesiącach moja babcia która miała 16 lat za namową sąsiadki, napisała list do Bieruta czy ten mógłby ułaskawić ojca który jest jedynym żywicielem rodziny.

Dwa tygodnie później, trzej panowie czarnym samochodem przyjechali do więzienia i zwolnili mojego pradziadka.

End of story

tl:dr


#walbrzych #coolstory #komunizm
  • 23
  • Odpowiedz
@Krisskow: Już bez przesady, że wszystko zrujnowane - on pisze o uzdrowisku w górach na Ziemiach Odzyskanych, do końca '44 roku była tam cisza i spokój, a Niemcy chyba zaciekle nie bronili miejsca, które jak na ich warunki było zadupiem. Ludzie z Kresów cieszyli się, że mają toaletę w domu a nie wychodek...
  • Odpowiedz