U mnie w zakładzie produkcja odbywa się wtedy, gdy jest zapotrzebowanie na towar, więc można zaplanować sobie pracę na DT na dwa, trzy dni do przodu. Zawsze przysyłają nam z planowania harmonogram pracy, więc z racji przerwy w produkcji zapada decyzja o remoncie silników elektrycznych i reduktorów na maszynie pakującej. Razem z kolegą zaczynamy wyjmować silniki z maszyny. Po rozpięciu układu przeniesienia napędu i odłączeniu silników od zasilania poszliśmy z nimi na warsztat. Z uwagi na zasady BHP na pulpicie operatorskim powiesiłem tabliczkę: "Uwaga, remont! Nie załączać!", a przewody elektryczne zaizolowałem i ułożyłem tak żeby nie wisiały z maszyny. Zadowoleni poszliśmy zająć się remontem silników. Poza wymianą łożysk, uszczelniacza i kontrolą stanu uzwojenia musieliśmy także je przemalować, ponieważ były kremowe, a nie niebieskie. Harmonogram zakładał rozpoczęcie produkcji za dwa dni o 10, więc czasu było pod dostatkiem żeby silniki sobie spokojnie wyschły. Ale jakie było moje zdziwienie, gdy przychodzę do pracy następnego dnia rano, a tu wielkie larum bo maszyna pakująca nie działa. Pomijam fakt, że zmienili harmonogram bez konsultacji z DT. Przychodzę na halę, na wszystkich taśmach pełno produktu, produkcja szła w najlepsze, ale musieli się zatrzymać bo "awaria". Patrzę na operatora, on na mnie. Minę ma głupią, więc postanowiłem sobie z niego pożartować. Pytam go: "Mariusz, co się stało?", a on mi mówi, że maszyna mu nie działa. Patrze na niego z politowaniem i mówię, żeby poszedł za mną. Podchodzimy do maszyny z innej strony i pytam czy sprawdził wszystko przed uruchomieniem. On mi na to, że oczywiście, wszystko działało. Zacząłem się śmiać, wkładam rękę pod maszynę i wyciągam mu dwa przewody od silników i pytam się czy mu tu czegoś nie brakuje. A on patrzy i mówi że nie ma silników. Uśmiechnąłem się, ale zaraz spoważniałem. Pytam czemu zdjął tabliczkę ostrzegawczą i załączył zasilania na maszynie. On zaczął się zarzekać, że żadnej tabliczki nie było i że mu brygadzista kazał ruszać z maszyną. Szkoda, że tego nie nagrałem na dyktafon bo bym miał dowód. Oczywiście zaraz zaczęły lecieć gromy, że tu produkcja, że opóźnienie przez nas. Wraz z kolegą szybko zamontowaliśmy silniki z powrotem na miejsce i ruszyli z produkcją. Później cały dzień nas ciągali żebyśmy się tłumaczyli. Całe szczęście w nieszczęściu, że nikomu nic się nie stało bo by dopiero była afera.
@nieuczestniczewrealizacjiprojektu: właśnie tak to się odbyło :) na buzię :P ustne polecenie kierownika :) nawet w szafie wyłączyłem sobie PKZM, a na szafie główne zasilanie, a oni i tak wszystko włączyli z powrotem :) Szkoda, że nie ma tam wyłączników remontowych. Zamkniesz sobie go na kłódkę i jest spokój :)
@ruski_88: W dzisiejszych czasach dostępność tel. z aparatami jest taka, że każde przywieszenie tabliczki dokumentuje zdjęciem. Mało tego wszystkie takie czynnosci powinny mieć wpis w książce podpisane przez przelozonego. Pamietaj im wiecej podpisow tym wiecej ochrony dla Ciebie.
@soadfan: Ja polecam mieć nagrywanie w telefonie wszystkich rozmów a w sprawach służbowych właśnie dokumentować wszystko przez dyktafon i kamerę/aparat, dokumenty też się da przez aplikację w rodzaju CamScanner. Całość ustawić za wczasu na upload do chmury automatyczny i spokój :) Jak coś się stanie to nie z naszej winy to dupochron z każdej strony.
@soadfan: Od tego właśnie momentu robię zdjęcie każdej tabliczce. Sytuacja z jednej strony zabawna, ale z drugiej pokazuje jaka ignorancja panuje wśród pracowników.
@ruski_88: na szczescie na zakladach i elektrowniach/elektrocieplowniach sa polecenia pisemne. czasami upierdliwe jak stacja bezobslugowa konczysz prace o 21 i musisz czekac do 0 na elektrykow aby polecenie przyjechali przerwac/ zakonczyc.
@soadfan: ostatnio podczas modernizacji części instalacji postanowiliśmy zrobić to jak się należy i zamontowaliśmy wyłączniki remontowe. Ale ponieważ maszyny znajdują się w strefie EX, a takie wyłączniki są strasznie drogie, więc teraz mamy całą ścianę wyłączników. Każdy ma kłódkę, wyłączasz, zamykasz i idziesz robić. Jak się należy:P a na wizualizacji na maszynie pojawia się napis "remont". Ale przejrzę te zabezpieczenia od ciebie i może zastosuje u siebie.
@ruski_88: Miałem z tym doczynienia w UK. U nas jedynie w obiektach należących do grupy EDF się tym spotkałem. Co do cen to u Angoli taka najprostsza blokada to okolo 4funtow. nie wiem jak wygladaja ceny u nas tu masz jeszcze kanal producenta jak stossuje sie te blokady. https://www.youtube.com/user/lockoutpolska/videos
U mnie w zakładzie produkcja odbywa się wtedy, gdy jest zapotrzebowanie na towar, więc można zaplanować sobie pracę na DT na dwa, trzy dni do przodu. Zawsze przysyłają nam z planowania harmonogram pracy, więc z racji przerwy w produkcji zapada decyzja o remoncie silników elektrycznych i reduktorów na maszynie pakującej.
Razem z kolegą zaczynamy wyjmować silniki z maszyny. Po rozpięciu układu przeniesienia napędu i odłączeniu silników od zasilania poszliśmy z nimi na warsztat. Z uwagi na zasady BHP na pulpicie operatorskim powiesiłem tabliczkę: "Uwaga, remont! Nie załączać!", a przewody elektryczne zaizolowałem i ułożyłem tak żeby nie wisiały z maszyny. Zadowoleni poszliśmy zająć się remontem silników. Poza wymianą łożysk, uszczelniacza i kontrolą stanu uzwojenia musieliśmy także je przemalować, ponieważ były kremowe, a nie niebieskie. Harmonogram zakładał rozpoczęcie produkcji za dwa dni o 10, więc czasu było pod dostatkiem żeby silniki sobie spokojnie wyschły.
Ale jakie było moje zdziwienie, gdy przychodzę do pracy następnego dnia rano, a tu wielkie larum bo maszyna pakująca nie działa. Pomijam fakt, że zmienili harmonogram bez konsultacji z DT. Przychodzę na halę, na wszystkich taśmach pełno produktu, produkcja szła w najlepsze, ale musieli się zatrzymać bo "awaria".
Patrzę na operatora, on na mnie. Minę ma głupią, więc postanowiłem sobie z niego pożartować. Pytam go: "Mariusz, co się stało?", a on mi mówi, że maszyna mu nie działa. Patrze na niego z politowaniem i mówię, żeby poszedł za mną. Podchodzimy do maszyny z innej strony i pytam czy sprawdził wszystko przed uruchomieniem. On mi na to, że oczywiście, wszystko działało. Zacząłem się śmiać, wkładam rękę pod maszynę i wyciągam mu dwa przewody od silników i pytam się czy mu tu czegoś nie brakuje. A on patrzy i mówi że nie ma silników.
Uśmiechnąłem się, ale zaraz spoważniałem. Pytam czemu zdjął tabliczkę ostrzegawczą i załączył zasilania na maszynie. On zaczął się zarzekać, że żadnej tabliczki nie było i że mu brygadzista kazał ruszać z maszyną. Szkoda, że tego nie nagrałem na dyktafon bo bym miał dowód. Oczywiście zaraz zaczęły lecieć gromy, że tu produkcja, że opóźnienie przez nas. Wraz z kolegą szybko zamontowaliśmy silniki z powrotem na miejsce i ruszyli z produkcją. Później cały dzień nas ciągali żebyśmy się tłumaczyli. Całe szczęście w nieszczęściu, że nikomu nic się nie stało bo by dopiero była afera.
Całość ustawić za wczasu na upload do chmury automatyczny i spokój :)
Jak coś się stanie to nie z naszej winy to dupochron z każdej strony.
Komentarz usunięty przez autora