Wpis z mikrobloga

Remont dzień II

Dzisiaj nie zdziałałam zbyt dużo. Głównym celem było zajęcie się farbą na suficie, a konkretnie pozbycie się jej. Myślałam, że pójdzie mi trochę szybciej, ale niestety, mała siła, niska wytrzymałość i ograniczenia czasowe pozwoliły mi jedynie na zdarcie małego fragmentu farby.

W niektórych momentach praca była ułatwiona: wystarczyło stuknąć, aby jakiś płat odpadł. Najgorsze były miejsca, w których ktoś kiedyś nakładał gips na sufit z myślą 'Nie musi być idealnie'.

Kiedy już ręka zaczęła odmawiać posłuszeństwa, zajęłam się zrywaniem tapety w łazience. Problemów z nią większych nie było, bo ktoś ją nakładał na ścianę malowaną farbą olejną.

Przemyślenia dnia dzisiejszego:

-Drogie feministki. Walkę o swoje równouprawnienie zacznijcie od zdzierania farby z sufitu, a potem myślcie o jakiś pochodach.

-Nawet kiepskiej jakości piwo po ciężkiej pracy smakuje jak płynne niebo.

Na zdjęciu przedstawiam fragment zdartego sufitu (wygląda trochę jak jakiś kontynent). Nie jest równy, bo miejsca w których farba ciężko schodziła, zostawiłam sobie na deser.

Mimo iż nie zrobiłam za dużo w te 3 godziny, to i tak czuję się trochę dumna z siebie. Czeka mnie z nim jeszcze bardzo dużo pracy, a nie chcę mieć świadomości, że zrobiłam coś 'na odwal'.

#yorecivremontuje
źródło: comment_bHvxTJcY2uNbHNSAqMlYRmIIsd0eDxaP.jpg
  • 7