Wpis z mikrobloga

Mało, nie? A bedzie wiecej.

Warmińsko-mazurskie

Do Sądu Okręgowego w Olsztynie wpłynęło 12 skarg związanych z pierwszą turą wyborów samorządowych. Większość z nich dotyczy wyborów w gm. Jeziorany, gdzie pomylono spisy wyborców w okręgach 14 i 15.

Rzecznik prasowa sądu Agnieszka Żegarska poinformowała, że w wydziale cywilnym Sądu Okręgowego zarejestrowanych jest już 12 skarg związanych z pierwszą turą wyborów samorządowych. Być może do biura podawczego wpłynęły kolejne, ale nie zostały jeszcze zarejestrowane.

Wszystkie skargi dotyczą uchybień mających wpływ na ważność wyborów; większość tych skarg, bo aż 7, dotyczy wyborów w gminie Jeziorany - podkreśliła sędzia.

- Doszło tam do sporządzenia błędnego spisu wyborców w okręgu 14 i 15. To sprawiało, że ludzie, którzy chcieli oddać głosy nie mogli tego zrobić aż do godz. 17, gdy na skutek interwencji przewodniczącego komisji obwodowej poprawiono te spisy. W gminie tej różnice w uzyskanych przez radnych głosach wynoszą 2-3 głosy i wnioskodawcy podnoszą, że błędne spisy mogły mieć wpływ na wynik wyborów - wyjaśniła sędzia Żegarska.

Kolejne skargi na sposób przeprowadzenia wyborów wpłynęły z Bartoszyc (podniesiono tam niewłaściwe losowanie kandydatów na radnych, którzy uzyskali taką samą liczbę głosów), Szczytna i Olsztyna (tu wnioskodawca twierdzi, że zbyt duża liczba głosów nieważnych pozwala na stwierdzenie sfałszowania wyborów).

Sędzia Żegarska podała, że niemal wszystkie wnioski zawierają błędy formalne i wnioskodawcy muszą je poprawić w ciągu 7 dni od daty powiadomienia ich o tym przez sąd (w praktyce oznacza to nawet końcówkę przyszłego tygodnia).

Zachodniopomorskie

Do sądów okręgowych w Szczecinie i Koszalinie na Pomorzu Zachodnim wpłynęło do tej pory 17 protestów wyborczych.

Jak poinformował rzecznik sądu szczecińskiego Tomasz Szaj, trzy protesty dotyczą nieprawidłowości podczas głosowania w Pyrzycach. Chodzi o jedną sprawę uznania przez komisję obwodową dwóch głosów za nieważne z powodu "zbyt grubego, wielokrotnie skreślanego znaku X". Według składających protest, głosy te mogły zadecydować o wyborze kandydata do rady gminy.

Dwa identyczne protesty wpłynęły ze Świerzna. Składający je protestują przeciwko pomyleniu kart do głosownia między dwiema komisjami.

Jeden z protestów złożyła kandydatka SLD do Rady Miasta Szczecina, która twierdzi, że mimo, iż sama oddała na siebie głos, zrobili to też jej mąż i syn, w protokole wyborczym z obwodu uzyskała zero głosów.

We wtorek protest wyborczy złożył do szczecińskiego sądu poseł Michał Jach (PiS). Podniósł w nim zarzuty m.in. dotyczące głosowania do Rady Powiatu Stargardu Szczecińskiego i sejmiku zachodniopomorskiego.

Jak napisał w dokumencie, w jednej z komisji doszło do wydania karty do głosowania bez uprzedniego sprawdzenia danych osobowych, w innej zaś wydano karty bez pieczęci. Poseł zgłosił też fakt pozostawienia niewykorzystanych kart w pomieszczeniu, gdzie zliczano głosy.

Polityk wniósł o orzeczenie nieważności wyborów do rady powiaty i sejmiku.

Pozostałe protesty dotyczą m.in. błędów w zliczaniu głosów w komisjach obwodowych, czy faktu oddania głosu na kandydata, co nie znalazło odzwierciedlenia w protokołach z głosowania.

Śląskie

W sądach okręgowych w woj. śląskim złożono dotychczas kilkanaście protestów wyborczych. Składano je m.in. w sytuacjach, gdy o wygranej decydowały pojedyncze głosy.

Do wtorkowego popołudnia w Sądzie Okręgowym w Gliwicach złożono dwa protesty wyborcze. Pierwszy z nich dotyczy wyboru do Rady Gminy Nędza w powiecie raciborskim. - Autorem jest kandydatka Beata Widera, kwestionująca wybór Waldemara Wiesnera. Żąda ponownego przeliczenia głosów - według wniosku przegrała trzema głosami - i uwzględnienia jako ważnie oddanych na nią głosów, które komisja oceniała jako nieważne - poinformował rzecznik gliwickiego sądu Tomasz Pawlik.

Drugi protest, tym razem mieszkańca Raciborza, dotyczy nieprawidłowości przy wyborze rady powiatu. Według skargi zamieniono karty do głosowania w okręgach nr 19 i 20. Po usunięciu pomyłki wznowiono głosowanie, tym niemniej do tego czasu uniemożliwiono oddanie ważnego głosu 482 mieszkańcom Raciborza - dodał Pawlik.

W częstochowskim sądzie są na razie cztery protesty wyborcze - poinformował sędzia Bogusław Zając. Komitet kandydata do rady podczęstochowskiej gminy Olsztyn uważa, że jednemu z wyborców wydano dwie karty do głosowania, co mogło mieć wpływ na wynik wyborów - o wygranej zdecydował tam jeden głos.

Dwa protesty dotyczą rady gminy Starcza, gdzie - według autorów protestu - wydano więcej kart do głosowania, niż znalazło się podpisów na liście. Czwarty protest dotyczy Pawonkowa. W tym przypadku chodzi o obsadę jednej z komisji wyborczych.

Do wtorkowego popołudnia do Sądu Okręgowego w Bielsku-Białej wpłynęły cztery protesty - poinformował rzecznik sądu Jarosław Sablik. Dwa z nich zostały złożone przez Komitet Wyborczy Wyborców Nasza Przyszłość w Skoczowie.

- W jednym z nich podnoszony jest zarzut rzekomo bezpodstawnego zdjęcia w czasie ciszy wyborczej reklamy wyborczej jednej z kandydatek tego komitetu. Drugi protest stawia zarzut, że w jednej z obwodowych komisji wyborczych, która - zdaniem skarżącego - miała obsługiwać dwa okręgi wyborcze, w godzinach porannych wydawane były karty do głosowania tylko dla jednego okręgu wyborczego - poinformował sędzia.

Pozostałe dwa protesty zostały wniesione przez indywidualnych wyborców. W jednym z nich podnoszony jest zarzut rzekomego kupowania głosów za alkohol przez jednego z kandydatów na radnego do rady gminy.

Jak poinformował sędzia, w wypadku wszystkich tych protestów wnoszący zostali wezwani przez sąd do usunięcia w terminie 7 dni różnych braków formalnych pod rygorem zwrotu tych protestów.

Podobna sytuacja jest w Katowicach. Jak poinformował rzecznik Sądu Okręgowego w Katowicach sędzia Krzysztof Zawała, jeden z wnioskodawców domaga się powtórzenia wyborów do Rady Miasta Katowice oraz do Sejmiku Województwa Śląskiego. Uzasadnił to m.in. możliwością dokonania fałszerstw przez członków komisji obwodowych, którzy mieliby podczas liczenia głosów stawiać krzyżyki według własnego widzimisię w przypadku nieważnych głosów - kart, na których nie zaznaczono żadnego nazwiska.

Inna osoba wskazała w swoim piśmie na możliwość nieprawidłowości w wyborach w Łaziskach Górnych oraz do Sejmiku Województwa Śląskiego. - Protesty bezwzględnie wymagają uzupełnienia braków formalnych, doprecyzowania pewnych kwestii, do czego ich autorzy zostaną wezwani. W obecnym kształcie sąd nie może nadać tym protestom merytorycznego biegu - wyjaśnił Zawała.

Zgodnie z Kodeksem wyborczym protest można wnieść do właściwego sądu okręgowego w terminie 14 dni od dnia wyborów, a sąd ma następnie 30 dni na jego rozpoznanie.

Mazowieckie

Jeden protest wyborczy związany z przebiegiem głosowania, a następnie liczeniem oddanych głosów w trakcie wyborów samorządowych 16 listopada, wpłynął dotychczas do Sądu Okręgowego w Ostrołęce. Protest dotyczy pracy obwodowej komisji w miejscowości Zaręby.

Autorem protestu jest jeden z kandydatów na radnego rady miejskiej w Chorzelach w ostatnich wyborach, reprezentujący Komitet Wyborczy Wyborców Porozumienie Ponad Podziałami.

Według rzecznika ostrołęckiego Sądu Okręgowego sędziego Jerzego Pałki, protest dotyczy obwodowej komisji wyborczej w miejscowości Zaręby i obejmuje dwa zarzuty: wydania 32 kart, które nie zawierały stosownej pieczęci, a także niesłusznego, zdaniem skarżącego, uznania kilku głosów za nieważne w sytuacji, gdy "dwie przecinające się linie są w obrębie kratki".

Jak poinformował sędzia Pałka, złożony protest zawiera "wniosek o ponowne wybory, co do przedmiotowej komisji".

Świętokrzyskie

Sąd Okręgowy w Kielcach otrzymał do wtorku zgłoszenia w sprawie pięciu protestów wyborczych.

Dwa protesty dotyczą głosowania w Kielcach, trzeci - w jednej z obwodowych komisji wyborczych w Bałtowie (pow. ostrowiecki).

W jednym z protestów mieszkaniec Kielc wskazuje, iż zagłosował na określonego kandydata, a z protokołu komisji obwodowej sporządzonego po głosowaniu wynika, że ten kandydat, nie otrzymał żadnego głosu. Nie sprecyzował w piśmie o jakiego kandydata chodzi - z jakiego komitetu startował i w jakich wyborach.

- Nie ma żadnego protestu złożonego przez ugrupowanie, wszystkie pochodzą od osób fizycznych. Informacje o tym czego dokładnie dotyczą sprawy, będą przekazywane na etapie ich rozpoznawania - powiedział rzecznik Sąd Okręgowy w Kielcach, Marcin Chałoński.

Dwa pozostałe protesty nie będą rozpatrywane ze względów formalnych. Autor jednego z nich domaga się unieważnienia całości wyborów, bo "wygrali je komuniści".

Wielkopolskie

Sześć protestów wyborczych związanych z przebiegiem głosowania w wyborach samorządowych zarejestrowano w Sądzie Okręgowym w Poznaniu. Prokuratura w Kaliszu bada zawiadomienie ws. ewentualnych nieprawidłowości przy liczeniu głosów.

Rzecznik sądu sędzia Joanna Ciesielska-Borowiec poinformowała, że w jednym przypadku kandydatka do Rady Miejskiej w Obornikach domaga się ponownego przeliczenia głosów; różnica między nią a kontrkandydatem wynosi jeden głos.

Jeden protest dotyczy niemożności przejrzenia kart uznanych za nieważne. Inny wyborca zaprotestował, bo - jak twierdzi - oddał głos na jednego z kandydatów, co nie znalazło odzwierciedlenia w protokole z głosowania.

Dwa przypadki to, podała rzecznik, ogólne wnioski o stwierdzenie, czy wybory przebiegały poprawnie. - Jeden ze zgłaszających napisał, że uważa wyniki przedstawiane przez PKW za nieprawdziwe i nierzetelne - poinformowała Ciesielska-Borowiec.

Trzy protesty wpłynęły do Sądu Okręgowego w Koninie. Jak podał we wtorek rzecznik sądu sędzia Robert Kwieciński, dwa z nich dotyczą prowadzenia agitacji wyborczej w trakcie wyborów w Sompolnie i w Kłodawie. - Dziś wpłynął trzeci protest, dokument jest anonimowy, prawdopodobnie nie będzie rozpatrywany - podał rzecznik.

Prokuratura Rejonowa w Kaliszu bada zawiadomienie złożone przez przewodniczącego Zarządu Regionu NSZZ "Solidarność" Wielkopolska Południowa. Zdaniem Jana Mosińskiego, mogło dochodzić do przypadków, gdy na kartach do głosowania w wyborach do rad powiatowych i do sejmiku osoby zaznaczały więcej niż jedną kandydaturę, mimo to ich głos był uznawany jako ważny. Jego zdaniem, członkowie komisji widząc znak x przy kandydacie z listy nr 1 nie przeglądali dalszych stron książeczki do głosowania, uznając że głos oddany jest głosem ważnym na kandydata z listy nr 1.

"Stan taki mógł doprowadzić, w sposób nieświadomy, do wystąpienia nieprawidłowości w wyborach, wypaczając jego wynik" - napisał w zawiadomieniu Mosiński. Jednocześnie domaga się on sprawdzenia kart do głosowania z terenu okręgu wyborczego obejmującego m.in. obszar Kalisza.

Zastępca prokuratora okręgowego w Ostrowie Wielkopolskim Janusz Walczak poinformował, że kaliska prokuratura przesłuchała autora zawiadomienia i zwróciła się o informacje do komisarza wyborczego. - Rozważane może być zaistnienie przestępstwa polegającego na dopuszczaniu się nadużycia przy obliczaniu głosów - powiedział prokurator Walczak.

Lubelskie

Wydanie wyborcom nieopieczętowanych kart do głosowania oraz pomylenie przez komisję kart z różnych okręgów - to m.in. podstawy protestów wyborczych, które wpłynęły do Sądu Okręgowego w Lublinie.

Pełnomocnik PiS w powiecie radzyńskim domaga się unieważnienia wyborów do rady powiatu w jednym z okręgów, ponieważ - jak podnosi w proteście - przy liczeniu głosów w komisji obwodowej okazało się, że 61 kart jest nieopieczętowanych. Do protokołu zgłosił to mąż zaufania PiS. Liczba kart wrzuconych do urny i wyjętych w niej była taka sama. Komisja uznała nieopieczętowane karty za nieważne.

Według pełnomocnika PiS mogło być tak, że ktoś z członków komisji nie wydawał kart do głosowania do rady powiatu, a potem dorzucił do urny niepopieczętowane karty, albo też - co jak przyznał w piśmie do sądu jest bardziej prawdopodobne - komisja przez pomyłkę wydawała karty bez pieczęci.

Te 61 nieuznanych głosów mogło zmienić wynik wyborów w tym okręgu i zmienić układ sił w radzie powiatu. Lokalny komitet zdobył tam mandat, gdyż jego lista zgromadziła 27 głosów więcej niż lista PiS - podkreślił pełnomocnik tej partii.

Wyborca z gminy Wólka zwrócił się natomiast do sądu o unieważnienie wyboru jednego z gminnych radnych, gdyż w komisji w miejscowości Łuszczów głosującym z jego okręgu wydano kilkanaście kart z listami kandydatów z innego okręgu. Zanim członkowie komisji się zorientowali, dziewięć nieprawidłowo wydanych kart zostało wrzuconych do urny. Tymczasem radny, którego wybór kwestionuje skarżący, uzyskał przewagę dokładnie dziewięciu głosów nad kolejnym kandydatem.

Do lubelskiego sądu wpłynęło też kilka innych protestów. Skarżący wymieniają w nich takie - ich zdaniem - nieprawidłowości jak stemplowanie kart podczas głosowania, zasiadanie w komisji osób spokrewnionych z kandydatami, utrudnianie pracy mężowi zaufania, tłok w lokalu wyborczym, zbiorowe głosowanie czy wynoszenie kart do głosowania na korytarz.

Nie wiadomo jeszcze, kiedy sąd rozpatrzy te protesty - powiedział rzecznik Sądu Okręgowego w Lublinie Artur Ozimek.

Podlaskie

Protest wyborczy do Sądu Okręgowego w Białymstoku złożył kandydat na radnego, który przegrał z konkurentem o jeden głos, podczas gdy w urnie były o dwie karty do głosowania więcej, niż wydano. Kandydat domaga się unieważnienia wyborów.

Protest złożył pełnomocnik Komitetu Wyborczego Nasze Wspólne Dobro w gminie Nurzec Stacja - poinformował rzecznik Sądu Okręgowego w Białymstoku sędzia Przemysław Wasilewski.

Komitet podnosi, że w jednej z obwodowych komisji wyborczych wydano 119 kart do głosowania, podczas gdy z urny wyjęto 121. Jeden z kandydatów przegrał natomiast mandat o jeden głos, dlatego domaga się unieważnienia tych wyborów.

Do Sądu Okręgowego w Białymstoku wypłynął też drugi protest wyborczy. Dotyczy jednej z kandydatek komitetu "Nasze Podlasie" w wyborach do rady gminy Choroszcz. Zawiadamiająca sąd kandydatka na radną z tego komitetu i kilka innych osób informują, że oddały głos na tę kandydatkę, podczas gdy w protokole z wynikami głosowania podano, że nie uzyskała ona ani jednego głosu.

Do Sądu Okręgowego w Suwałkach trafił natomiast protest złożony przez komitet "Razem dla gminy Nowinka". Komitet domaga się unieważnienia wyborów do rady tej gminy w okręgach 13, 14 i 15 i ponownego ustalenie wyników głosowania.

Ewa Radzewicz z biura rzecznika prasowego suwalskiego sądu powiedziała, że w proteście wskazanych jest szereg uwag do przeprowadzonych wyborów. Komitet domaga się m.in. wskazania przyczyn nieważności głosów w okręgu 13 - w okręgu tym były minimalne różnice w liczbie głosów uzyskanych przez kandydatów.

Wskazano m.in., że w Olszance liczeniem głosów oraz sprawdzaniem ich ważności i nieważności zajmowały się dwie grupy robocze, a przewodnicząca komisji nie potrafi - zdaniem komitetu - podać przyczyn nieważności głosów. Jest też mowa o tym, że karty z głosami nieważnymi miały być pomieszane z kartami niewykorzystanymi, a protokołu z głosowania nie robiła cała komisja tylko jedna osoba w oddzielnym pomieszczeniu. Dodatkowo mężowie zaufania mieli nie mieć możliwości zgłoszenia uwag do prac komisji.

Radzewicz powiedziała, że komitet nie zostawił sądowi adresu do korespondencji, co może być utrudnieniem w odpowiedzi na pismo o proteście wyborczym. Dlatego jeszcze nie wiadomo, kiedy sąd zajmie się tą sprawą.

Lubuskie

Do sądów okręgowych w Zielonej Górze i Gorzowie Wlkp. złożono dotychczas pięć protestów wyborczych dotyczących wyników bądź przebiegu wyborów samorządowych.

Jak poinformował rzecznik Sądu Okręgowego w Zielonej Górze Ryszard Rólka, do tego sądu wpłynęły trzy protesty. Dodał, że do tej pory protestu nie złożył żaden z komitetów wyborczych.

Przewodnicząca Obwodowej Komisji Wyborczej nr 1 w Tuplicach wystąpiła do sądu o ponowne przeliczenie głosów oddanych na jednego z radnych. Jej zdaniem podczas ich przeliczania doszło do błędu matematycznego, który miał wypływ na wynik głosowania.

Drugi z protestów złożony przez osobę indywidualną dotyczy prawdopodobieństwa popełnienia przestępstwa, które miało polegać na zniszczeniu protokołów wyborczych przez jednego z członków komisji obwodowej w domu pomocy społecznej w Kożuchowie.

Kolejny protest złożył kandydat na radnego w gminie Kolsko; według niego błędnie zliczono oddane na niego głosy. W jego opinii powinien uzyskać lepszy wynik.

Sędzia Rólka powiedział, że nie wyznaczono jeszcze terminów rozpoznania protestów.

Renata Nowosadzka - rzecznik Sądu Okręgowego w Gorzowie Wlkp. - przekazała, że do tego sądu wpłynęły dwa protesty dotyczące nieważności wyborów; oba dotyczą tej samej komisji obwodowej w domu pomocy społecznej w Tursku w pow. sulęcińskim. Dlatego zostaną rozpatrzone wspólnie.

Nowosadzka wyjaśniła, że pełnomocnicy dwóch lokalnych komitetów wyborczych wskazują na nieprawidłowości w pracach komisji. Twierdzą, że podczas wyborów przez dwie godziny pracowała w niej tylko jedna osoba.

Małopolskie

Do sądów okręgowych w województwie małopolskim wpłynęło łącznie kilkanaście protestów wyborczych. Najwięcej - sześć - do Sądu Okręgowego w Krakowie.

Dwa protesty - jeden dotyczący zarzutów wobec samej ordynacji wyborczej, drugi dotyczący wydania zgody na sprawdzenie list wyborczych co do dwóch kandydatów z gm. Wiśniowej - sąd pozostawił bez rozpoznawania, ponieważ były wniesione przez osobę nieuprawnioną lub nie spełniały warunków określonych w przepisach prawa - poinformowała Grażyna Rokita z biura prasowego krakowskiego sądu.

Kolejny protest został złożony przez małżeństwo z Krakowa, które oddało swoje głosy na kandydata, ale w protokole powyborczym widniała informacja, że otrzymał on zero głosów. Kandydat na radnego z Oświęcimia wskazywał, że w jednym z okręgów suma kart wydanych i niewykorzystanych była większa o 19 od liczby kart otrzymanych, a powinna być równa. Z kolei kandydat na radnego do powiatu suskiego domaga się unieważnienia wyborów do rady powiatu z powodu braku czytelnych informacji w skali całego kraju co do sposobu głosowania i możliwości preferowania kandydatów umieszczonych na pierwszej liście. Chce także ustalenia, w ilu głosach uznanych za nieważne było zakreślone jego nazwisko, a w ilu nazwiska innych kandydatów.

Komitet wyborczy Gmina Gołcza Razem chce powtórzenia wyborów na wójta i do rady gminy z powodu niewykonania ugody sądowej przez jednego z kandydatów, który miał sprostować nieprawdziwe informacje na temat finansów gminy, a tego nie zrobił. Zdaniem protestujących mogło to mieć wpływ na wyniki wyborów.

Pierwszy i jedyny na razie protest wyborczy wpłynął do Sądu Okręgowego w Tarnowie od Komitet Nowej Prawicy i Stowarzyszenia "Oburzeni", którzy w czasie wyborów samorządowych wspólnie tworzyli jedną z list wyborczych i domagają się przynajmniej częściowego unieważnienia wyborów w Tarnowie. Protestujący uważają, że podczas wyborów doszło do nieprawidłowości w okręgu numer 3.

Nieprawidłowości miały polegać na tym, że członkowie jednej z komisji w tym okręgu mieli przekazywać wyborcom informację o tym, że kandydat jednego z ugrupowań jest na liście, ale wycofał się z ubiegania o mandat radnego i nie należy na niego głosować. Ponadto na kartach do głosowania miało zabraknąć nazwiska jednej z osób, która startowała w wyborach. Trzeci zarzut komitetu dotyczy głosów nieważnych. Według protestujących w 3 okręgu wyborczym w Tarnowie głosów nieważnych było zbyt dużo, a znaczna ich część dotyczyła głosów oddanych na ich listę. - Protest rozpoznany zostanie 17 grudnia - poinformował rzecznik SO w Tarnowie sędzia Tomasz Kozioł.

Rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Nowym Sączu Zbigniew Krupa poinformował, że do sądu wpłynęło pięć protestów wyborczych. Wszystkie sprawy dotyczą nieprawidłowości w liczeniu głosów w trakcie wyborów oraz błędnie podanej frekwencji wyborczej. Jeden z protestujących m.in. twierdzi, że podana przez
  • 1