Wpis z mikrobloga

@reneq16 Moi staruszkowie się w to bawili swego czasu. Z tego co ogarnąłem (nigdy nie byłem osobiście) polega to na tym, że spotykają się w parę osób na chacie, czytają pisemko i rozkminiają. Chodzenia po domach nie ma. Jest tylko taki myk że starają się na każde spotkanie kogoś nowego zaprosić, np. kogoś z rodziny zaprosić.

Ogólnie takie rozszerzenie mszy św w czterech ścianach, gdzie zamiast księdza jest jakiś inny szefo.

P.S