Wpis z mikrobloga

Mirki opiszę wam małe #coolstory

Kilka lat temu w zwykły letni dzień wyskoczyłem z domu po piwko do sklepu (jakoś urlop miałem wtedy albo na bezrobociu byłem). Przed blokiem czekał już kumpel (Z), z którym mieliśmy sobie potem wypić po 1-2.

Muszę zaznaczyć, że w osiedlowym markecie podobnie jak już w wielu miejscach są automatycznie otwierane drzwi (rozsuwają się).

No i tak stoimy w kolejce do kasy z kolegą i nagle mój kumpel (Z) spotyka znajomego z pracy (Mariana). Jakoś to było w okolicach wypłaty ale jeszcze przed.

Widzę, że Marian do najbogatszych nie należy i dzierży w ręku foliową jednorazówkę z ziemniakami i jakieś supertanie piwo.

Popytał coś (Z) czy już wypłata wpłynęła na konto i jakieś heheszki w kolejce.

Marian poprosił o fajkę ale coś tam mieli jeszcze do obgadania więc (Z) powiedział mu, że poczekamy przed sklepem i go wtedy poczęstuje.

AKCJA WŁAŚCIWA:

Stoimy pod sklepem, palimy papierosy i czekamy na Mariana.

Drzwi się rozsuwają i zamiast Mariana wytaczają się ze sklepu jego rozsypane z pękniętej reklamówki ziemniaki.

Staliśmy tak z 50m od sklepu więc nie było sensu tam lecieć mu pomagać to zbierać (zresztą przed wypłatą było więc ziemniaków było max 1,5kg)

No i tak stoimy trochę śmiejąc się z Mariana zbierającego ziemniaki (a Marian raczkuje po podłodze zbierając)

WTEM! Zamykają się automatyczne drzwi zatrzaskując się idealnie na pochylonej głowie Mariana.

Mało mi brzuch nie pękł wtedy ze śmiechu (tym bardziej, że wcześniej trochę #marichunaen)


TLDR


Zawołam jeszcze @MAO_MI_ZOSTAO
  • 4