Idzie zwała na drobnych biznesach, w dużych miastach tego mocno nie widać, ale w powiatach i małych miasteczkach bije po oczach liczba zamykanych lokali w centrach tychże miasteczek.
Z pewnością gastronomia oberwała - tutaj akurat to widać bo jest wyeksponowana na klienta, sam coraz częściej odbijam się od drzwi kawiarni do których często zaglądałem przejazdem.
Na samym dolnym śląsku padły ostatnio 4 świetne kawiarenki:
Czekoladziarnia w #jeleniagora padła jakoś w październiku
Gołębiarka
Aż przykro się robi, bo jak tak dalej pójdzie to cofniemy się do rozpuszczalnej kapucziny z dworca i podgrzewanej w mikrofali zapiekanki z kiosku ruchu, jak w latach 90.


@mookie: mam podobne przemyslenia po powrocie z dlugiego weekendu z rodzinnego 50k miasteczka na polnocy Polski:/ Smutno się na to patrzy, tymbardziej kiedy się wie, że właściciele przeszli czasem dwudziestoparoletnią drogę od rozpuszczalnej kapucziny i mrożonek do przyjemnych miejsc na niedzielny obiad/kawe
  • Odpowiedz
@mookie: to nie tylko w Polsce powiatowej takie rzeczy. W Warszawie, przy ulicy Chmielnej zwinęło się kilka lokali, wystarczy się przejść i zobaczysz puste witryny. W wielu ruchliwych miejscach plakaty reklamowe pamiętają jeszcze 2020 r. (sam pod Rotundą widziałem jakoś w lutym plakat wywieszony na premierę filmu Gentlemen). Jeszcze lepiej się robi, jak przejedziesz się trochę dalej od Centrum, najlepiej metrem - o ile jest kilka wysepek, które się trzymają, to
  • Odpowiedz