pewnego dnia udałem się do urzędu pracy, oczywiście #!$%@? nocował, więc zapisałem się kurs wózka widłowego. ludzie mówią, że można na tym nieźle zarobić, później wyjechać zagranice itp. na kursie spotakłem samych sebixów, bonsuów i jednego wąsatego janusza ze zgniłymi zębami i kuca asg. na szczęście byli dla mnie mili, nie szlakowali. instruktor coś tam tłumaczył, bylo wszystko ok, dopóki nie zaczeła się praktyka. ja jako spierdon pozbawiony kompletnie pewności siebie, bałem