Kolejna perełka, specjalnie na sobotni wieczór.

Roger Waters - Amused to Death, album z 1992. Piekne brzmienie gitar, słychać lata 90-te; duże zróżnicowanie utworów, różne klimaty i smaki. Album wydaje się być naturalnym następcą The Wall, może dlatego tak bardzo go kocham. Czuć tu spory niepokój, zgorzknienie, kręcenie głową na upadek wszelkich wartości... I to wszystko podane oczywiście w prześmiewczej formie lukrowanego pączka, coś co Waters potrafi jak nikt inny!

Plus smaczek
KomisarzGondor - Kolejna perełka, specjalnie na sobotni wieczór. 

Roger Waters - A...
  • Odpowiedz
No to jedziemy!

Annihilation Of The Wicked - to piąty album Nile, amerykańskich wirtuozów śmierć metalu, wydany w 2005 roku. Napieprzają ostro, ale z głową. Przez cały album przewijają się elementy muzyki egipskiej, świetnie to wywarzyli na tym albumie (na innych bywało różnie). Zauważcie, że perkusista przy przejściach wali też stopą na 4/4, nie słyszałem żeby ktoś jeszcze tak robił. Masywne, pełne, ciężkie jak #!$%@? gitary - me like.

Polecam na słuchawki
@vyshomir

Ano jest prawilny. I co zrobisz. Nic nie zrobisz.
Kakofonią nie nazwałbym technicznego death metalu. W rzeczy samej po raz pierwszy spotkałem się z taką opinią. Oczywiście jeśli wziąć pod uwagę, że jesteś fanem ciężkiego grania, bo inaczej ta rozmowa nie ma sensu.
  • Odpowiedz