https://nerdheim.pl/post/recenzja-komiksu-the-underhogs/
Okładka The Underhogs jest tak cudna, że bardzo chętnie przeczytałabym cały ten komiks w kolorze. Albo chociaż powiesiła na ścianie plakat z VVendy. Tymczasem mogłam cieszyć się tym, co zaprojektował i wydał imprint Łukasz Kowalczuk Przedstawia – komiksem niezależnym zmierzającym w stronę środka. Dla wytrwałych – publikacją artystyczną zmierzającą w stronę szlamu. Nie przejmujcie się, że całość jest niema – dziecko w was na pewno obudzi się na widok szotganów i
Okładka The Underhogs jest tak cudna, że bardzo chętnie przeczytałabym cały ten komiks w kolorze. Albo chociaż powiesiła na ścianie plakat z VVendy. Tymczasem mogłam cieszyć się tym, co zaprojektował i wydał imprint Łukasz Kowalczuk Przedstawia – komiksem niezależnym zmierzającym w stronę środka. Dla wytrwałych – publikacją artystyczną zmierzającą w stronę szlamu. Nie przejmujcie się, że całość jest niema – dziecko w was na pewno obudzi się na widok szotganów i
Jak całość wypada pod strony graficznej? Komiks pozostał bez zmian względem poprzednich dokonań autora: jest prosty, cartoonowy, oszczędny, ale wyrazisty. Oszczędne ilustracje budują tu świetny nastrój, a także doskonale pasują do całości. W stosunku do innych komiksów Delisle’a zmieniło się za to samo wydanie, bardziej kojarzące się z mangami, bo i format podobny, i dodatkowa obwoluta, i nawet grubością rzecz do złudzenia przypomina typowy tomik tankōbon.
Nic więcej dodawać chyba nie