Koleżanka-florecistka zorganizowała nam dzisiaj mini-turniej floretowy. Załatwiła salę, stroje, sprzęt, podpięcie do całej "elektryki", no i na koniec sędziowała. Muszę przyznać, że to zupełnie inny wysiłek, niż bieganie. Tutaj są zrywy, żywy przeciwnik, no i adrenalina. A jak człowiek się dusi w tym hełmie... Mam generalnie problem z próbowaniem nowych rzeczy, ale wiedziałem, że warto tego spróbować i nie żałuję. Załatwiłem kumpla 5:1 i 5:0 w dwóch ~3 minutowych pojedynkach. Był bardziej