Wstaję sobie rano w leniwy sobotni poranek, przeciągając sie drapiąc przepisowo po jajcach idę zerknąć z góry na nowy samochodowy nabytek.
Od razu rzuca mi się w oczy wygięte lusterko (plaga w tamtej okolicy) i kartka za wycieraczką.
Myślę sobie,że pewnie ktoś zahaczył, zarysował i tyle będę miał radości z auta.
Ubrałem się w co było pod ręką i biegnę na dół, kilkukrotnie ocierając się o stratę zębów i połamanie kończyn.
Po