Mirki, zrobiłem dobry uczynek.

Zajechał do mnie czeski rowerzysta z jedną torbą i kamizelką odblaskową. Powiedział, że wraca z Białegostoku do Warszawy, bo potrzebuje dostać się do konsulatu czeskiego. Kilka dni temu złamał kartę bankomatową i #!$%@? trafił jego powrót pociągiem do domu. Zapytał mnie, czy nie mam może starego bagażnika rowerowego, bo bolą go plecy od wiezienia torby (a ta ważyła ze 20 dobrych kilo). Znalazłem jakiś bagażnik, zamontowałem mu do roweru i dałem na drogę wodę, chleb i trochę wędliny. Chciał mi za to oddać swoje ostatnie pieniądze - całe 11 złotych...

Potem mu powiedziałem, gdzie może szukać dalszej pomocy, jakby coś się działo i pojechał uradowany. Obiecał zajechać jak będzie przejeżdżał obok (jest kierowcą tira i często mija mój dom po trasie).

Nawet
  • Odpowiedz