Problem cyganerii w okolicach dworca we Wroclawiu jest coraz mocniejszy i perfidniejszy.

Okolo miesiąca temu byłęm świadkiem jak 3 cyganki najpierw zaczely zagadywać jakiegoś losowego podróznego z torbami i probujac odwrocic uwage, z torby mu coś #!$%@?ć. Gdy ten sie bronił zaczeły krzyczec robic awanture i doslownie pluc na niego. Mężczyzna został okradziony w biały dzień, a reszte podróży spedził z piecioma melami na kurtce.

Wczoraj znów przypadkiem trafilem na jedna z nich. Stalem na światłach pod dworcem. PAtrzyla do kogo podejsc, stalem ja i koles kolo 50 lat. Podeszła do niego i zaczełą pytac o papierosa. Na jednym ręku miała jakąś scierke zawieszoną a druga teke schowana pod ta scierke. Pyta sie go o tego papierosa i pcha na niego. Normalnie cialem na niego napiera i ta druga reka prubuje gdzies wsadzić. Oczywiscie zadengo tlumu nei było ani nic. Gość nei wiem jak to wytrzymal z taka powagą i mówił "prosze mnie nie dotykać" na co cyganka zaczela krzyczec "A co zjem Pana? zjem #!$%@??" robiąc afere.

W
  • 7
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach