Czas na małe zwierzenia, może to komuś pomoże, bo widzę coraz więcej pojawiających się tutaj wątków na temat zaburzeń odżywiania od strony psychologicznej. Kiedyś sam przez to przechodziłem, a od pewnego czasu spotykam się to w swojej praktyce dietetyka.
Przez większość życia byłem szczupakiem. Jednak w pewnym momencie życia na raz poszedłem na studia, pracowałem na etat jak i otwierałem własną firmę. Pracowałem po 16-18 h dziennie. Kompletnie eliminując ruch. Zanim się obejrzałem doszło mi 50 kg, a całkowita waga wynosiła 120 kg.
Niestety tak się również złożyło, ze w tym czasie zacząłem pokazywać się publicznie dość młodemu gronu odbiorców i stałem się rozpoznawalną podczas zakupów osobą. W internecie taka widownia była bezlitosna, także około dwa lata codziennie słyszałem o tym jaki jestem gruby (pomijając inne rzeczy, o które się przyczepiano). Mimo, że psychikę mam silną, to jest trochę jak diament, twarda jak cholera ale krucha.
Jeden dzień w tą, tamtą, to kompletnie nic nie zmienia.
@Kasahara: dopóki nie jest to jeden dzień tygodniowo, przez cały rok. Wtedy potrzebna jest chwila refleksji i zastanowienia się czy nie lepiej popracować jednak nad asertywnością. Been there, done that.
@Kasahara: Bardzo madry i trafny tekst. Sporo osob ostatnio pod tagiem pyta o spalacze czy gainery bo licza na szybkie efekty. Osoby, ktore byly na silowni 2 razy juz pytaja skad wziac najmocniejsze srodki. Brak cierpliwosci i realnego spojrzenia na naturalne efekty uczeszczania na silownie sprawiaja, ze nikt nie jest zadowolony z tego co osiagnal przez ostatnie pol roku i w efekcie rozpaczy jest gotow poswiecic swoje zdrowie zeby miec
Ale trzeba być chorym psychicznie żeby tworzyć w moja stronę jakieś posty odnośnie zbiórki. Wanessa miała operację w Meksyku i wracała stamtad w momencie gdy byłem w Koszalinie. Mam z jej mamą bezpośredni kontakt i nie wiem jaka zielonka może myśleć że #!$%@? 40k i robił sobie przypał dla takiej kwoty. Jestem umówiony na spotkanie w Świętochłowicach z jej rodzicami. Nawet nie wiecie ile pracy wymaga rozliczanie takiego czegoś, ugadywanie z hospicjum jak teraz przy KLAUNIE. Wanessa została uratowana, ja daję jej mamie pieniądze żeby lepiej jej się żyło + dostanie jeszcze miśka.
Mirki #chwalesie! Poszedłem z #smiesznypiesek mojego różwego na spacer, przy okazji wywalić śmieci. I wiecie co znalazłem pod śmietnikiem? Dychę, prawdziwą dychę, dziesięć polskich cebulionów. Dawno nie byłem taki #wygryw. Czas ułożyć sobie życie na nowo.