Jako, że dzisiaj mija 80 lat od wybuchu II wojny światowej to wpadłem na pomysł, że zawołam wszystkich plusujacych ten wpis 2 września 2025 roku na 80 rocznice zakończenia II WŚ.
Zobaczmy ilu z nas przetrwa ten okres 6 lat na wykopie ( ͡°͜ʖ͡°)
DOKTOR NAUK - Dzień dobry Panu. Mamy takie pytanie, czy często się Pan uśmiecha? - Nie, zwłaszcza jak widzę durnego idiotę Krzysztofa Kononowicza, dyrektora Biura Interwencji Obywatelskich w... ugułem... w Białymstoku. Możecie mu to pokazać, że jest idiotą, że mam go w dupie, i że chętnie bym go pobił, możecie całe te nawet puścić. - A proszę powiedzieć, z czego się Pan śmieje najczęściej? - Jak pijany Konon, nasrał i sobie głupie nachy rozwalił ...
-W mieście spędziłem wakacje -A co pan robił tutaj w mieście? -Na ogórdku głównie swoim pracowałem, książki czytałem, zaległości w lekturach nadrabiałem takie tam -Rozumiem że jeszcze póżniej pan do szkoły jeszcze wraca tak? -Tak wracam jeszcze -Czy naładowane są bateryjki przed szkołą?
Do wszystkich, którzy płaczą, że na następny sezon trzeba czekać 2 lata: 2017 zaczyna się za miesiąc ( ͡°͜ʖ͡°) Nawet gdyby wyszedł w styczniu to i tak tylko 13 miesięcy, raczej serialowy standard. Gra o Tron co roku w kwietniu, kolejny sezon w lipcu więc 15 miesięcy a takiego płaczu nie było. Nic tylko czekać :) #westworld
@fermentka: Jest do dzisiaj, ale tylko dlatego, że rodzice byli przyzwyczajeni do oglądania polskich seriali co tydzień :D Upominki z GoT pod choinkę trochę umilą im oczekiwanie. Westworld im się nie spodobał i zastanawiam się czy nie jestem adoptowany.
Pomyślałem sobie, że może spróbuję sobie zmodować miecz w #wiedzmin3 , wypakowałem pliki gry, zaglądam do losowego katalogu, a tam taki diamiencik. Od razu człowiek czuje się swojsko ( ͡°͜ʖ͡°)
Mirki, czemu dzisiejsza młodzież to często straszne patusy i podludzie? Mieszkam sobie w bloku, na poddaszu, (pic related, widok z mojego okna na okna sąsiadów zza ściany). Oglądałem wieczorem mecz, upały jak ja pitole, tylko w nocy ulga, więc pootwierane mam na oścież. Dobiegają mnie krzyki sugerujące, że ktoś też ten mecz ogląda. Myślałem, że to w ogródku pobliskiego pubu. Siedzę jeszcze chwilę bo miałem robotę do skończenia, po północy powoli się zbieram do spania, ale zaczynają mnie dobiegać coraz głośniejsze dźwięki z imprezy. Okazało się, że to sąsiedzi obok urządzili sobie posiadówę w nocy w środku tygodnia. Siedzą w kuchni i oczywiście każdy się przekrzykuje. To bym przeżył i może jakoś zasnął. Układam się koło różowego, a oni zaczynają karaoke. Wyczaiłem, że siedzą w kuchni (której okna widać na zdjęciu), więc drę się raz, drugi, trzeci starając się wstrzelić w przerwy między wyciem żeby się uciszyli, zero reakcji. Nie ma siły, żeby nie słyszeli, okna są blisko. Robię z papieru kulki i staram się rzucić do środka. Jedna trafia, nadal bez reakcji. Po chwili kolejna i słyszę reakcję, że ktoś im papier rzuca. Wychyla się jakiś różowy, na oko lvl 20 i co? Nie #!$%@?, że przepraszamy, już będzie cicho. Ona odrzuca mi papier i drą ryje jeszcze głośniej. We mnie się już gotuje, idę po ciuchy (chciałem tam iść, choćby po to, żeby wyczaić jaki to numer mieszkania jest żeby przy zgłoszeniu na policję podać bo to inna klatka schodowa jest), wracam do kuchni, wychylam się przez okno, a tam ten różowy patus z nogami za oknem, na dachu pod kątem 30 stopni na dość sporej wysokości. Jak mnie zobaczyła to się schowała do środka. Ubrałem się, gotowy do wyjścia jeszcze raz wyglądam za okno, a tam jakiś typ, też jakiś 20 lvl się patrzy w moją stronę: - Czy wy macie #!$%@? jakiś umiar? - No właśnie pracuję nad tym, żeby ich uciszyć - Nie ma, że pracuję. Masz minutę bo dzwonię na policję - Już dobrze, bez spiny... Po chwili rzeczywiście robi się odrobinę ciszej, kładę się z powrotem. 5min po tym, jak się położyłem, słyszę jak te patusy znowu coś koło tego okna kombinują. Wychylam się, a tam jeden jest w połowie drogi do mojego okna. Teraz to się już wystraszyłem bo cholera wie czy są tacy #!$%@?/naćpani/#!$%@? (niepotrzebne skreślić) i cholera wie co im do łba strzeli. Okno zamknąłem i czekam, chyba się wrócił. Przenieśli imprezę do innego pokoju i choć nadal było ich słychać to na tyle, że dało się usnąć. W całej sytuacji chodziło mi przede wszystkim o to, żeby już w końcu był spokój bo o ile ja pracuję z domu i jak będę potrzebował to rano po prostu odeśpię, to mój różowy tak czy siak o 6:00 wstaje do pracy. Dlatego zrezygnowałem ze sprawdzenia, jaki to numer mieszkania tam mają i dzwonienia na bagiety bo to dodatkowy czas, tak czy siak musiałbym wyjść na zewnątrz, żeby bagietom pokazać o które mieszkanie chodzi.
@Drmscape: Znam ten problem kolego. Z rok temu miałem gównażerię piętro niżej, która odwalała takie imprezy w środku tygodnia. Raz nie wytrzymałem i poszedłem ich uciszyć - nawet drzwi nie otworzyli i impreza trwała w najlepsze (jest szansa, że mnie nie słyszeli, bo było tak głośno). O, wy gnojki - pomyślałem. Następnego dnia chciałem ich nawiedzić i urządzić pogawędkę, ale dalej nikt drzwi nie otwierał. Zostawiłem więc karteczkę z prośbą