Piszę książkę o intymności w małżeństwie. Roboczy tytuł brzmi: „Jak nie wymacać swojej żony”.
Nie chodzi o prowokację – tylko o próbę zrozumienia, dlaczego w związkach dotyk, który kiedyś był naturalny i przyjemny, z czasem staje się źródłem napięcia.
Moja żona mówi mi czasem: „Nie macaj mnie” – a ja próbuję to rozgryźć: gdzie jest ta granica między czułością a naruszeniem przestrzeni?
@Kj5s6f2dk7s54o: Z drugiej strony, próbując spojrzeć na o z męskiej perspektywy i wczuć się w taką sytuacją, wygląda to tak, że sytuacja, w której partnerka spontanicznie cię dotyka jest po pierwsze chyba ostatnią rzeczą, która mogłaby wywołać niechęć, a po drugie nawet gdyby taka sytuacja zaistniała prawdopodobnie przytłaczająca większości mężczyzn, którym przyszło by do głowy powiedzieć "nie dotykaj mnie" swojej partnerce, od razu zaświtałaby myśl, że byłoby to coś co
@niecodziennyszczon: tu nie chodzi o żadną symetrię zachowań czy jej brak, tylko o to, że op przeciwstawia czułość (która jest intencją aktora) z naruszeniem przestrzeni osobistej (która jest odczuciem podmiotu działania). To błąd logiczny, mózg podmiotu działania dopiero w warstwie świadomej może brać pod uwagę intencje działającego.
Mężczyźni też są wyczuleni na niezamówione naruszenie przestrzeni osobistej, nawet pewnie bardziej niż kobiety. Nie potrzeba niechcianego dotyku, wystarczy spojrzenie losowego typa na
Pawel GS
Czytam, piszę, dłubię różne projekty po godzinach.
Bez spiny, bez misji. Po prostu lubię robić rzeczy od zera.
„Jak nie wymacać swojej żony”.
Nie chodzi o prowokację – tylko o próbę zrozumienia, dlaczego w związkach dotyk, który kiedyś był naturalny i przyjemny, z czasem staje się źródłem napięcia.
Moja żona mówi mi czasem: „Nie macaj mnie” – a ja próbuję to rozgryźć: gdzie jest ta granica między czułością a naruszeniem przestrzeni?
Mężczyźni też są wyczuleni na niezamówione naruszenie przestrzeni osobistej, nawet pewnie bardziej niż kobiety. Nie potrzeba niechcianego dotyku, wystarczy spojrzenie losowego typa na