Często mi się zdarza(ło) tak czuć:
Ludzie mało urodziwi są przeważnie świadomi tego, jak wyglądają. Dowiadują się o tym stosunkowo wcześnie, bo w dzieciństwie. Czasami usłyszą to w domu rodzinnym, czasami w przedszkolu lub na boisku. Każdy przytyk zostaje w nich i powoduje utratę wiary w siebie. Później w wieku dorosłym albo udaje im się pokonać ów brak, albo towarzyszy im to przez całe życie. To co napisałam, nie jest miłe i
Wydaje mi się, że jest całkowicie w błędzie. Nie można przyrównywać wysoko rozwiniętej cywilizacji z Kolumbem, który był na etapie poszukiwacza pieprzu do niedzielnego rosołu. A tak poważnie to nawet patrząc na Nas. Cywilizacja skłonna do przemocy, wojen, samodemaskacji etc. ale jednak jesteśmy głodni wiedzy, czy gdzieś tam kogoś nie ma podobnego\niepodobnego do nas. Gdybyśmy dowiedzieli się, że gdzieś tam mieszkają sobie jakieś istoty to pragnienie i ciekawość poznania ich byłaby ponad wszelkie opcje typu wjechać im tam z całym arsenałem jaki mamy i #!$%@?ć w drobny mak. To przeczy logice. I skoro my takie prymitywne istotki tak pomyślelibyśmy to dlaczego obca cywilizacja nie miałaby odczuwać tego samego?
tl:dr