61 – Z drugiego dnia Świąt, czyli ostatni rowerowy raz w tym roku. Korzystając z pogody dokręciłem do zaplanowanych 5000 km w tym roku :) No a skoro to ostatni raz, to pojechałem nad morze. Czas na małą przerwę od dwóch kółek.
Małe podsumowanie: + udało się przejechać zamierzone 5000 km, choć myślałem, że uda mi się to znacznie prędzej, ale chwilowe problemy z kolanem i zmiana pracy w środku wakacji, która łączyła się z brakiem urlopu, trochę utrudniły osiągnięcie celu
@elady1989: W takich chwilach zastanawiam się czy nie lepiej było zacząć znaczki zbierać. I zamiast wychodzić w taką pogodę na zewnątrz, siedzieć sobie przy ciepłej herbie i przeglądać klaser :D
Po ponad dwóch tygodniach wymuszonej przez pogodę przerwy. Ogólnie fajnie. Noga jak na moje skromne możliwości podaje. Myślałem, że będzie gorzej.
41 – Sobota. Było nieco chłodniej, niż zapowiadali, ale kto by zwracał uwagę na takie pierdoły jak temperatura, gdy wreszcie dało się wyjść na dwa kółka.
@niepoprawny_pesymista: Mam założoną 1,4 na tył. Na drodze bardzo fajnie się toczy. Po dobrze utwardzonych szutrach też może być. Niestety przy już jakimś żwirze, niektórych terenowych podjazdach, potrafi tracić przyczepność i nawet trochę w miejscu się zakręcić. Ogólnie jeżeli większość to asfalt to mogę śmiało polecić, chociaż sam nie wiem czy nie wrócić na ciut szerszą oponę. Moim zdaniem warta swojej ceny.
@niepoprawny_pesymista: Teraz nie mam jak zmierzyć, ale moim zdaniem wydaje się być ona węższa niż 3,5cm. Znaczy da radę po jakimś mało wymagającym piasku jeździć (nie raz jeździłem), kwestia tego, że wyraźnie czuć jak rzuca tyłem (na przodzie mam inną szerszą oponę, taki mój wybryk). Nawet jeździłem po lesie gdzie sporo piasku, wymaga to co prawda więcej wysiłku, ale się da.
Ten tydzień. Słoneczny, ale odczuwalnie wietrzny. Niestety pora zrobić sobie przerwę od rowerowania – ITBS (prawdopodobnie) odzywa się w lewym kolanie.
Na zdjęciach w komentarzach pałac w Karżniczce, a raczej to co z niego pozostało. Dla porównania jak wyglądał jeszcze parę lat temu: filmik i zdjęcia. Myślałem, ze mnie szlag trafi, gdy stałem przed tymi ruinami…
62 - Na dobry początek tygodnia. Poniedziałkowy wypad po pracy. Trochę wiało i nogi nieodpoczęły po niedzielnym, ale i tak było fajnie.
102 - Na koniec lata. Miało coś jeszcze wpaść w tygodniu, ale oczywiście jak mam poranną zmianę, to pogoda zawsze musi się s-------ć. Więc udało się mi wyskoczyć na rower dopiero dziś, czyli w niedziele. Miałem dwa wiaranty trasy: 1) na około 100 km, 2) na około 70 km. Choć kierunek wiatru sugerował opcję drugą, wybrałem jednak dłuższą trasę. Pomyślałem, że może to być ostatnia szansa w tym roku na wykręcenie #100km, więc szkoda ją marnować. Tym bardziej, że pogoda dziś dopisała, choć jest już wyraźnie zimniej. Czuć zbliżającą się jesień. Trasa na okoliczne "wzgórza", czyli Kołczygłowy. Wyłożyli nowy, gładki asfalt na najtrudniejszym podjeździe w okolicy, to trzeba było sprawdzić jak sie jedzie. Najpewnie ostatnie (dziesiąte) #100km w tym roku. Nieco wymęczone, bo znów zaczęło sie odzywać lewe kolano. Poza tym wszędzie mnóstwo grzybiarzy.
61 – Z drugiego dnia Świąt, czyli ostatni rowerowy raz w tym roku. Korzystając z pogody dokręciłem do zaplanowanych 5000 km w tym roku :) No a skoro to ostatni raz, to pojechałem nad morze. Czas na małą przerwę od dwóch kółek.
Małe podsumowanie:
+ udało się przejechać zamierzone 5000 km, choć myślałem, że uda mi się to znacznie prędzej, ale chwilowe problemy z kolanem i zmiana pracy w środku wakacji, która łączyła się z brakiem urlopu, trochę utrudniły osiągnięcie celu